Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu;

28 GRUDNIA 2020

Poniedziałek

Święto świętych Młodzianków, męczenników

Czytania: (1 J 1,5-2,2); (Ps 124,2-3.4-5.7b-8); Aklamacja; (Mt 2,13-18)



Ewangelia dnia odnosi się do wspomnienia dzisiejszego dnia.
Świętych Młodzianków - Uznanych za męczenników, choć nie mieli okazji poznać Jezusa.
Oddali za Niego życie, choć nigdy Go nie spotkali, bo Jezus był ich rówieśnikiem...
Jak uczy tradycja - przyjęli "chrzest krwi"...

Ale zróbmy małe przypomnienie tej historii. Król Herod zazdrosny o "nowo narodzonego króla"
 kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Jezus uchodzi z życiem, ponieważ Józef dostaje polecenie we śnie:
Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić.

W królu Herodzie zrodziła się zazdrość i lęk przed utratą władzy...
Dziś również wielu osobom taki lęk towarzyszy, niekoniecznie musi chodzić o władzę w znaczeniu politycznym. Chodzi ogólnie o kontrolę nad czymś. 
Kontrolę nad swoim życiem. O ogólnie pojmowaną wolność.
I ogólnie pojmowaną władzę nad pewnym wycinkiem rzeczywistości,
w której dany człowiek żyje.

Kiedy na świat przychodzi dziecko, wszystko się zmienia.
Człowiek po prostu nie jest już tak "wolny" jak był kiedyś.
Pojawiają się "ograniczenia"
W związku z tym dla niektórych osób posiadanie dzieci jest "problemem"
Rodziny wielodzietne ciągle w społeczeństwie uważane są za "patologię".
Zwłaszcza ostatnimi czasy, kiedy państwo wspiera rodziny zasiłkiem 500+
Oczywiście, że są różne skrajności,
ale częściej jednak są to skrajności w kierunku zamknięcia się na rodzicielstwo. 
Dominuje trend 2+1 (gdzie coraz częściej "1" oznacza pieska lub kotka)

Jest jeszcze jeden poważny problem czasów współczesnych, który kojarzy się z dzisiejszą Ewangelią...
Aborcja...
Eufemizm, który od lat funkcjonuje w naszym języku.
Bo przecież tak trudno w czasach "political correctness" powiedzieć - "zabójstwo nienarodzonych"
Organizacje typu Planned Parenthood walczą o prawo do rozporządzania własnym brzuchem...
A człowieka w fazie prenatalnej nazywa się "zlepkiem komórek"...
A wszystko to by uciszyć sumienie.
Plakaty wystawiane w miejscach publicznych przez organizacje Pro-Life 
budzą niesamowite wzburzenie...
Dla tych różnej maści "estetów" jest to epatowanie przemocą.
Mówią: takie obrazki wykrzywią psychikę małych dzieci.
To jest obrzydliwe i nie powinno mieć miejsca w sferze publicznej.
A siejący zgorszenie celebryci, którzy wkładają flagę w psie odchody nie sieją zgorszenia i nie robią nic obrzydliwego? To mniej więcej taka sama logika jak usuwanie przydrożnych krzyży, bo rozpraszają kierowców...Krzyże rozpraszają kierowców, ale modelki reklamujące bieliznę już nie...
 
Te problemy bardzo mocno rozbrzmiewają w tym roku. Kiedy przez Polskę przewijają się protesty zwolenników aborcji. Trybunał Konstytucyjny swoją decyzją (a w zasadzie polityczną rozgrywką) naruszył kompromis aborcyjny. Patrząc na tę rzeczywistość przez pryzmat biblijny, to dobrze, że robi się coś dla ochrony życia ludzkiego w fazie prenatalnej, ale trzeba się brać za te sprawy odpowiedzialnie. Kiedy robi się to źle, skutek jest taki, że wahadło przechyla się w drugą stronę. Do głosu dochodzą zwolennicy "ostatecznego rozwiązania". A konsekwencją jest wprowadzenie całkowitej liberalizacji prawa aborcyjnego. Tak się stało w wielu krajach, które jeszcze niedawno uchodziły za bardzo katolickie. OK... ale dość polityki. 

Oczywiście cierpienie i śmierć niewiniątek to również wiele innych kwestii, które trudno tutaj poruszyć, bo jest ich tak wiele. Około tygodnia temu, przez media elektroniczne przewijał się temat wykorzystywania dzieci do pracy przy wydobyciu kobaltu, który jest potrzebny do produkcji baterii litowo-jonowych, które mają zasilać między innymi elektryczne samochody. Dzieje się to w Afryce. Ale przecież nie tylko tam. W wielu krajach tak zwanego Trzeciego Świata, dzieci zmusza się do ciężkiej pracy za przysłowiową miskę ryżu. Nikt nie przejmuje się tym, czy umrą czy przeżyją. 
Na świecie wciąż jest wielu Herodów, dla których rząd dusz jest ważniejszy od życia niewinnych, bezbronnych istot, jakie rodzą się każdego dnia na całym świecie...
Pomyślmy raz jeszcze nad tymi rzeczywistościami...
Okres Bożego Narodzenia sprzyja takim refleksjom...
Ale nie poprzestańmy na rozmyślaniach.
Spróbujmy coś zrobić...
Choćby jakiś mały krok.
By pomóc tym najmniejszym. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.