Czemu rozprawiacie o tym, że nie macie chleba?
18 LUTEGO 2020
Wtorek
Wtorek - wspomnienie dowolne św. Teotoniusza, zakonnika
Czytania: (Jk 1, 12-18); (Ps 94 (93), 12-13a. 14-15. 18-19); (J 14, 23); (Mk 8, 14-21);
W dzisiejszym fragmencie z Ewangelii na pierwszy plan wysuwa się problem uczniów, który przysłania im nauczanie Jezusa. Problem ten dotyczy błahej sprawy, jaką jest brak wystarczającej ilości chleba. Paradoksem jest to, że ich "rozprawianie między sobą o tym, że nie mają chleba", ma miejsce krótko po tym, kiedy Jezus drugi raz dokonuje cudu rozmnożenia. To bardzo ciekawy obrazek. Jeszcze kilka chwil wcześniej, wszyscy są pod wrażeniem cudu, którego dokonał Chrystus. Siedmioma chlebami i kilkoma rybkami, nakarmiony zostaje tłum 4000 mężczyzn. Jednak w sytuacji, kiedy to nam - uczniom brakuje chleba, bo mamy tylko jeden na łodzi, zaczyna się rozmyślanie: "co my teraz zrobimy"?
Jezus mówi o kwasie faryzeuszów i kwasie Heroda... Uczniowie zaś myślą wyłącznie o kwasie chlebowym, w kontekście niewystarczającej ilości chleba. To może zaskakiwać... Przecież byli świadkami cudu. Pewnie jeszcze mają świeżo w pamięci te wszystkie kosze ułomków... A jednak - mimo to - rozmawiają między sobą o tym, że wzięli na łódź tylko jeden chleb.
Jak to wszystko ma się do nas? Często jesteśmy świadkami cudów, jakich dokonuje Jezus. Jesteśmy pod wrażeniem Jego działania z mocą. Kiedy słuchamy świadectwa innych, gdy czytamy artykuł lub książkę, którymi jesteśmy poruszeni, nasza wiara w nas wzrasta... Wołamy wtedy: Jezu jesteś Panem, Chwała Tobie. Ale - niestety - nasza pamięć jest ulotna... jesteśmy krótkowzroczni. Bo kiedy przychodzi jakiś mniejszy lub większy problem na nas... nagle szukamy własnych rozwiązań. OK... może w przypadku większego problemu, nasze myśli kierują się do Jezusa... z ufnością przyzywamy Jego imienia, ale kiedy spotyka nas mniejsza trudność, ale jednak trudność... szukamy do końca własnych rozwiązań i kombinujemy jak przysłowiowy koń pod górkę. Uczniowie mieli obok Jezusa. I mieli pewność, że On zatroszczy się o chleb... Widząc Jego cuda i znaki, mogli być pewni, że gdy zajdzie taka potrzeba, Jezus dokona i trzeciego rozmnożenia, by zaspokoić ich własne potrzeby.
Powinni z otwartym sercem słuchać Jego nauczania, swoje myśli skierować na ważne słowa, które ich Nauczyciel do nich kierował. Tak samo my... W chwilach trudności powinniśmy wsłuchać się w Boże Słowo. Zatrzymać się i czekać na rozwiązanie, które podsunie nam sam Bóg. Oczywiście nie jest to pretekst to założenia rąk i czekania aż manna sama spadnie z nieba. Ale o ustalenie priorytetów.
I wyjście poza schematy. Bo przecież lubimy siedzieć w schematach...
Często tak jest, że myślimy sobie: Mogę się modlić wstawienniczo za innych, ale tak za samego siebie to trochę głupio. Bóg zatroszczy się o osobę, za którą będę się modlić... ale z własnymi problemami uporam się sam. Znamy to? Ja to znam... Często mam tak, że mówię sobie: To jest tak prosty problem do rozwiązania, że podwijam rękawy i biorę się do roboty. I wtedy okazuje się, że problem jest trudniejszy niż myślałem... A kiedy zapraszam Jezusa do pomocy... Mówię: To na Twoją Chwałę, błogosław mi w tym zamierzeniu, wtedy wszystko staje się prostsze... zamknięte drzwi otwierają się, a problemy rozwiązują się same. Uczniowie zamartwiali się o chleb, bo wychodzili z założenia: Jezus rozmnożył chleb dla tłumów, ale czy dla nas też to zrobi? My powinniśmy sami o chleb zadbać a nie wyręczać się Nim, by On za nas wszystko załatwiał. Takie podejście, to stawianie granic Bogu.
Bóg zaś jest nieograniczony. Może pomóc zarówno Tobie, jak i całemu społeczeństwu...
Jeśli wierzysz w to, że On zatroszczy się o wszystko, jeśli z ufnością zanosisz swoje modlitwy,
to nie ma rzeczy niemożliwej... Ale jeśli mimo wielu cudów i znaków, wciąż masz wątpliwości,
módl się by Jezus uleczył Twój umysł... Byś miał oczy, które widzą i uszy, które słyszą.
By Twój umysł nie był otępiały, ale otwarty na cuda i znaki, których Bóg może dokonać w Twoim życiu
Wtorek
Wtorek - wspomnienie dowolne św. Teotoniusza, zakonnika
Czytania: (Jk 1, 12-18); (Ps 94 (93), 12-13a. 14-15. 18-19); (J 14, 23); (Mk 8, 14-21);
W dzisiejszym fragmencie z Ewangelii na pierwszy plan wysuwa się problem uczniów, który przysłania im nauczanie Jezusa. Problem ten dotyczy błahej sprawy, jaką jest brak wystarczającej ilości chleba. Paradoksem jest to, że ich "rozprawianie między sobą o tym, że nie mają chleba", ma miejsce krótko po tym, kiedy Jezus drugi raz dokonuje cudu rozmnożenia. To bardzo ciekawy obrazek. Jeszcze kilka chwil wcześniej, wszyscy są pod wrażeniem cudu, którego dokonał Chrystus. Siedmioma chlebami i kilkoma rybkami, nakarmiony zostaje tłum 4000 mężczyzn. Jednak w sytuacji, kiedy to nam - uczniom brakuje chleba, bo mamy tylko jeden na łodzi, zaczyna się rozmyślanie: "co my teraz zrobimy"?
Jezus mówi o kwasie faryzeuszów i kwasie Heroda... Uczniowie zaś myślą wyłącznie o kwasie chlebowym, w kontekście niewystarczającej ilości chleba. To może zaskakiwać... Przecież byli świadkami cudu. Pewnie jeszcze mają świeżo w pamięci te wszystkie kosze ułomków... A jednak - mimo to - rozmawiają między sobą o tym, że wzięli na łódź tylko jeden chleb.
Jak to wszystko ma się do nas? Często jesteśmy świadkami cudów, jakich dokonuje Jezus. Jesteśmy pod wrażeniem Jego działania z mocą. Kiedy słuchamy świadectwa innych, gdy czytamy artykuł lub książkę, którymi jesteśmy poruszeni, nasza wiara w nas wzrasta... Wołamy wtedy: Jezu jesteś Panem, Chwała Tobie. Ale - niestety - nasza pamięć jest ulotna... jesteśmy krótkowzroczni. Bo kiedy przychodzi jakiś mniejszy lub większy problem na nas... nagle szukamy własnych rozwiązań. OK... może w przypadku większego problemu, nasze myśli kierują się do Jezusa... z ufnością przyzywamy Jego imienia, ale kiedy spotyka nas mniejsza trudność, ale jednak trudność... szukamy do końca własnych rozwiązań i kombinujemy jak przysłowiowy koń pod górkę. Uczniowie mieli obok Jezusa. I mieli pewność, że On zatroszczy się o chleb... Widząc Jego cuda i znaki, mogli być pewni, że gdy zajdzie taka potrzeba, Jezus dokona i trzeciego rozmnożenia, by zaspokoić ich własne potrzeby.
Powinni z otwartym sercem słuchać Jego nauczania, swoje myśli skierować na ważne słowa, które ich Nauczyciel do nich kierował. Tak samo my... W chwilach trudności powinniśmy wsłuchać się w Boże Słowo. Zatrzymać się i czekać na rozwiązanie, które podsunie nam sam Bóg. Oczywiście nie jest to pretekst to założenia rąk i czekania aż manna sama spadnie z nieba. Ale o ustalenie priorytetów.
I wyjście poza schematy. Bo przecież lubimy siedzieć w schematach...
Często tak jest, że myślimy sobie: Mogę się modlić wstawienniczo za innych, ale tak za samego siebie to trochę głupio. Bóg zatroszczy się o osobę, za którą będę się modlić... ale z własnymi problemami uporam się sam. Znamy to? Ja to znam... Często mam tak, że mówię sobie: To jest tak prosty problem do rozwiązania, że podwijam rękawy i biorę się do roboty. I wtedy okazuje się, że problem jest trudniejszy niż myślałem... A kiedy zapraszam Jezusa do pomocy... Mówię: To na Twoją Chwałę, błogosław mi w tym zamierzeniu, wtedy wszystko staje się prostsze... zamknięte drzwi otwierają się, a problemy rozwiązują się same. Uczniowie zamartwiali się o chleb, bo wychodzili z założenia: Jezus rozmnożył chleb dla tłumów, ale czy dla nas też to zrobi? My powinniśmy sami o chleb zadbać a nie wyręczać się Nim, by On za nas wszystko załatwiał. Takie podejście, to stawianie granic Bogu.
Bóg zaś jest nieograniczony. Może pomóc zarówno Tobie, jak i całemu społeczeństwu...
Jeśli wierzysz w to, że On zatroszczy się o wszystko, jeśli z ufnością zanosisz swoje modlitwy,
to nie ma rzeczy niemożliwej... Ale jeśli mimo wielu cudów i znaków, wciąż masz wątpliwości,
módl się by Jezus uleczył Twój umysł... Byś miał oczy, które widzą i uszy, które słyszą.
By Twój umysł nie był otępiały, ale otwarty na cuda i znaki, których Bóg może dokonać w Twoim życiu
Komentarze
Prześlij komentarz