Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.
13 STYCZNIA 2020
Poniedziałek
Poniedziałek - wspomnienie dowolne św. Hilarego, biskupa i doktora Kościoła
Czytania: (1 Sm 1, 1-8); (Ps 116B (115), 12-13. 14-15. 16-17. 18-19); Aklamacja (Mk 1, 15); (Mk 1, 14-20);
Słyszymy dziś fragment Ewangelii, który opisuje powołanie pierwszych uczniów.
Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Jezus przechodzi obok Jeziora Galilejskiego. Obserwuje pracujących rybaków. Przygląda się codziennym scenom z ich życia. Przygląda się ich rytuałom, które ściśle związane są z ich zajęciem - z połowem ryb. Widzi jak jedni zarzucają sieci a inni je naprawiają. Z pewnością byli tam i rybacy, którzy już złowili ryby i teraz oddzielali "te dobre" od "tych złych". ( o czym jakiś czas później Jezus opowie przypowieść) I właśnie w tę codzienną rzeczywistość ludzi pracy wchodzi Jezus ze słowami powołania. Wypowiada jedno zdanie: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.
Jezus powołuje Szymona Piotra, Andrzeja, Jana i Jakuba. Schemat powołania jest bardzo prosty: Jezus powołuje, uczeń odpowiada. Jest to jakby wzorcowa scena. Co jednak w niej uderza? Uderza w niej fakt, że to Jezus powołuje... wzywa. A uczeń odpowiada. To zupełne odwrócenie schematu znanego ówczesnym ludziom, w którym to uczeń wybierał sobie nauczyciela. Jezus wybrał dwunastu Apostołów, ale później nieustannie ich powoływał. Każdy codzienny kontakt z Nim był nowym spojrzeniem i nowym powołaniem.
No i jeszcze jedno... Coś, co dla mnie jest genialną myślą. Jezus powołał ich, mówiąc im coś, co było dla nich zrozumiałe. Nawiązał do połowu. Jasne. Mógł po prostu powiedzieć: Pójdźcie za Mną. Będziemy razem głosić Dobrą Nowinę. To będzie wspaniała przygoda.Wydaje mi się jednak, że tak sformułowane zdanie nie miało by takiej siły rażenia, jak nawiązanie do połowu. Odwołanie się do obrazu, który dla przyszłych uczniów był codziennością.Wskazanie im, że pójście za Nim, będzie połowem... Połowem ludzkich serc i dusz.
Jezus poznawał rzeczywistość ludzi, do których szedł. Rolnikom mówił o ziarnie Słowa Bożego. Rybakom o "sieci, która zagarnia mnóstwo ryb". Mówi o winorośli, o zaczynie, z którego wypieka się chleb. Taka była codzienność ludzi, do których szedł Jezus. I bliskie ich sercu historie, były skutecznymi narzędziami w głoszeniu. Tę skuteczność potwierdza dzisiejsze powołanie uczniów, którzy byli rybakami.
W scenie powołania uderza żądanie bezwarunkowego zawierzenia. Jezus mówi tylko: "Pójdź za Mną". Nie mówi, czego chce ani dokąd zaprowadzi uczniów. Idąc za Jezusem uczeń poznaje Go; nie poprzez dyskusje, ale przez intymną obecność. Poznaje Jego styl życia, Jego wybory, mentalność, kryteria, preferencje. Dzięki temu "uczy się Jezusa". Jest to proces całego życia. Nie ma ucznia, który byłby doskonały od razu. Uczniem, chrześcijaninem człowiek się staje.
W dalszej części czytam: Oni NATYCHMIAST porzucili wszystko. Jak mocny musiał być to przekaz, że bez chwili wahania zostawili oni sieci i poszli za Jezusem. Zostawili swoją pracę, swoje źródło dochodu i poszli w nieznane. Przecież tak naprawdę nie wiedzieli dokąd idą i co ich czeka.
Można tutaj sobie powiedzieć: który rozsądny człowiek zrobiłby coś takiego? W jednej chwili porzucił swoje stabilne życie, odszedł z pracy, zostawił w domu rodzinę i udał się w nieznane za jakimś... Rabbim? Zawsze, kiedy słucham tego fragmentu, w mojej głowie pojawia się pytanie, które jest jednocześnie fascynacją: Jak pociągające musiało być to wezwanie Jezusa...
A jak pociągające jest ono dzisiaj? Współcześnie z jednej strony mówi się o kryzysie powołań...
o pustych seminariach, ale z drugiej strony wielu młodych ludzi odpowiada na Jezusowe "Pójdź za mną!" i jako świeccy posługują w różnych środowiskach. A czasem jadą na misje do dalekich krajów.
Ale tak naprawdę wcale nie chodzi o to, byśmy wszyscy poszli do zakonów, albo zostali misjonarzami. Nie tego chce Jezus. Jego "Pójdź za Mną!" może dotyczyć powołania w małżeństwie, rodzinie, samotności. Jezus mówiąc: Pójdź za Mną! Chce nam powiedzieć: Bądź Moim uczniem. Naśladuj Mnie każdego dnia.
Wybór tej właśnie drogi. Drogi z Nim, to puszczenie się poręczy. Odrzucenie samowystarczalności, poczucia stabilizacji. Wypłynięcie na głęboką wodę. To podróż w nieznane. Z jednej strony wspaniała przygoda, ale z drugiej ciężka praca, o wiele cięższa niż nam się może wydawać. Trzeba jednak podjąć ryzyko. I pójść za Nim. Bo warto.
Poniedziałek
Poniedziałek - wspomnienie dowolne św. Hilarego, biskupa i doktora Kościoła
Czytania: (1 Sm 1, 1-8); (Ps 116B (115), 12-13. 14-15. 16-17. 18-19); Aklamacja (Mk 1, 15); (Mk 1, 14-20);
Słyszymy dziś fragment Ewangelii, który opisuje powołanie pierwszych uczniów.
Przechodząc brzegiem Jeziora Galilejskiego ujrzał Szymona i brata Szymonowego, Andrzeja, jak zarzucali sieć w jezioro; byli bowiem rybakami. Jezus rzekł do niech: "Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi". I natychmiast zostawili sieci i poszli za Nim.
Jezus przechodzi obok Jeziora Galilejskiego. Obserwuje pracujących rybaków. Przygląda się codziennym scenom z ich życia. Przygląda się ich rytuałom, które ściśle związane są z ich zajęciem - z połowem ryb. Widzi jak jedni zarzucają sieci a inni je naprawiają. Z pewnością byli tam i rybacy, którzy już złowili ryby i teraz oddzielali "te dobre" od "tych złych". ( o czym jakiś czas później Jezus opowie przypowieść) I właśnie w tę codzienną rzeczywistość ludzi pracy wchodzi Jezus ze słowami powołania. Wypowiada jedno zdanie: Pójdźcie za Mną, a sprawię, że się staniecie rybakami ludzi.
Jezus powołuje Szymona Piotra, Andrzeja, Jana i Jakuba. Schemat powołania jest bardzo prosty: Jezus powołuje, uczeń odpowiada. Jest to jakby wzorcowa scena. Co jednak w niej uderza? Uderza w niej fakt, że to Jezus powołuje... wzywa. A uczeń odpowiada. To zupełne odwrócenie schematu znanego ówczesnym ludziom, w którym to uczeń wybierał sobie nauczyciela. Jezus wybrał dwunastu Apostołów, ale później nieustannie ich powoływał. Każdy codzienny kontakt z Nim był nowym spojrzeniem i nowym powołaniem.
No i jeszcze jedno... Coś, co dla mnie jest genialną myślą. Jezus powołał ich, mówiąc im coś, co było dla nich zrozumiałe. Nawiązał do połowu. Jasne. Mógł po prostu powiedzieć: Pójdźcie za Mną. Będziemy razem głosić Dobrą Nowinę. To będzie wspaniała przygoda.Wydaje mi się jednak, że tak sformułowane zdanie nie miało by takiej siły rażenia, jak nawiązanie do połowu. Odwołanie się do obrazu, który dla przyszłych uczniów był codziennością.Wskazanie im, że pójście za Nim, będzie połowem... Połowem ludzkich serc i dusz.
Jezus poznawał rzeczywistość ludzi, do których szedł. Rolnikom mówił o ziarnie Słowa Bożego. Rybakom o "sieci, która zagarnia mnóstwo ryb". Mówi o winorośli, o zaczynie, z którego wypieka się chleb. Taka była codzienność ludzi, do których szedł Jezus. I bliskie ich sercu historie, były skutecznymi narzędziami w głoszeniu. Tę skuteczność potwierdza dzisiejsze powołanie uczniów, którzy byli rybakami.
W scenie powołania uderza żądanie bezwarunkowego zawierzenia. Jezus mówi tylko: "Pójdź za Mną". Nie mówi, czego chce ani dokąd zaprowadzi uczniów. Idąc za Jezusem uczeń poznaje Go; nie poprzez dyskusje, ale przez intymną obecność. Poznaje Jego styl życia, Jego wybory, mentalność, kryteria, preferencje. Dzięki temu "uczy się Jezusa". Jest to proces całego życia. Nie ma ucznia, który byłby doskonały od razu. Uczniem, chrześcijaninem człowiek się staje.
W dalszej części czytam: Oni NATYCHMIAST porzucili wszystko. Jak mocny musiał być to przekaz, że bez chwili wahania zostawili oni sieci i poszli za Jezusem. Zostawili swoją pracę, swoje źródło dochodu i poszli w nieznane. Przecież tak naprawdę nie wiedzieli dokąd idą i co ich czeka.
Można tutaj sobie powiedzieć: który rozsądny człowiek zrobiłby coś takiego? W jednej chwili porzucił swoje stabilne życie, odszedł z pracy, zostawił w domu rodzinę i udał się w nieznane za jakimś... Rabbim? Zawsze, kiedy słucham tego fragmentu, w mojej głowie pojawia się pytanie, które jest jednocześnie fascynacją: Jak pociągające musiało być to wezwanie Jezusa...
A jak pociągające jest ono dzisiaj? Współcześnie z jednej strony mówi się o kryzysie powołań...
o pustych seminariach, ale z drugiej strony wielu młodych ludzi odpowiada na Jezusowe "Pójdź za mną!" i jako świeccy posługują w różnych środowiskach. A czasem jadą na misje do dalekich krajów.
Ale tak naprawdę wcale nie chodzi o to, byśmy wszyscy poszli do zakonów, albo zostali misjonarzami. Nie tego chce Jezus. Jego "Pójdź za Mną!" może dotyczyć powołania w małżeństwie, rodzinie, samotności. Jezus mówiąc: Pójdź za Mną! Chce nam powiedzieć: Bądź Moim uczniem. Naśladuj Mnie każdego dnia.
Wybór tej właśnie drogi. Drogi z Nim, to puszczenie się poręczy. Odrzucenie samowystarczalności, poczucia stabilizacji. Wypłynięcie na głęboką wodę. To podróż w nieznane. Z jednej strony wspaniała przygoda, ale z drugiej ciężka praca, o wiele cięższa niż nam się może wydawać. Trzeba jednak podjąć ryzyko. I pójść za Nim. Bo warto.
Komentarze
Prześlij komentarz