Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami.

08 GRUDNIA 2019
Niedziela
Niedziela - Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP - II Niedziela adwentu
Czytania: (Rdz 3,9-15.20); (Ps 98,1-4); (Rz 15,4–9); Aklamacja (Łk 1,28); (Łk 1,26-38);


Ewangelia na dziś przybliża nam scenę Zwiastowania. „Bądź pozdrowiona, pełna łaski, Pan z Tobą, błogosławiona jesteś między niewiastami”. My, jako katolicy, znamy te słowa. Odmawiamy je codziennie w modlitwie Pozdrowienia Anielskiego. No właśnie... co czujesz, kiedy odmawiasz Zdrowaś Maryjo. Czy masz wrażenie, że w swojej modlitwie przywołujesz jeden z najważniejszych momentów w Historii Zbawienia? Przecież to spotkanie tej prostej dziewczyny z Nazaretu z Aniołem było przełomem. Wielkim przełomem. Od jej odpowiedzi zależało wszystko.

Bądź pozdrowiona, pełna łaski... Przepełniona łaską. Ogarnięta łaską. Po grecku brzmi to:  Chaire kecharitomene...a  "kecharitomene" może odnosić się także do dziecka, które znajduje się w łonie matki. Czyli tak jak dziecko, które znajduje się w łonie matki otoczone jest wodami płodowymi zanurzone w nich. Tak samo Maryja jest "zanurzona" w łasce. Można powiedzieć "poetycki obraz". Ale dla mnie to chyba coś więcej niż tylko "artystyczna metafora".

Ona zmieszała się na te słowa i rozważała, co miałoby znaczyć to pozdrowienie. Zmieszać się ma wiele synonimów. Myślę, że najbliższe temu, co autor miał na myśli to speszyć się, zawstydzić się, być zakłopotanym, oniemieć... Rozumiemy o co chodzi? Czy współczesne kobiety potrafią się jeszcze zawstydzić? Poczuć zmieszanie? Czy może raczej promuje się dzisiaj pewne siebie kobiety, które rozpychają się łokciami, pną się na szczeblach kariery i... stają się bardziej męskie niż niejeden facet? Znamy to ze współczesnej kultury. Ale i z ogólnej retoryki jaką się nam wtłacza poprzez medialne przekazy.

Tymczasem Maryja jest skromna. Jest zmieszana, czyli zawstydzona słowami Anioła, bo ten powiedział jej, jakby nie patrzeć, komplement. Jesteś pełna łaski. Pan jest z Tobą. Jesteś szczególnie wybrana i umiłowana przez Boga. Myślę, że Ona w głębi serca czuła to, że jest szczególnie wybrana przez Boga... to takie mistyczne doświadczenie więzi z Bogiem. Bardzo osobiste. Nie każdy ma to coś. I nagle... ten sekret wychodzi na jaw. Wyobrażam sobie, że na słowa Anioła na Jej policzkach pojawił się rumieniec wstydu. Jakby chciała powiedzieć: "a skąd Ty Aniele o tym wiesz? Kto Ci to powiedział?" Czujemy to?

Myślę, że tak... bo dziś... mimo tego całego szalejącego feminizmu, wiele kobiet wcale nie czuje się wyjątkowo. Wręcz przeciwnie. Czują się odrzucone. Fizycznie, duchowo, emocjonalnie. Jakiś inny anioł powtarza im jesteś beznadziejna, nikt nigdy Cię nie pokocha, nic nie znaczysz, nie masz żadnych talentów. To kłamstwo. Kłamstwo, któremu trzeba się sprzeciwić. Wsłuchać się w głos Boga, który mówi poprzez swoje Słowo. Jest taki fragment z Izajasza, który doskonale się w tę myśl wpisuje. Będziesz prześliczną koroną w rękach Pana, królewskim diademem w dłoni twego Boga. Nie będą więcej mówić o tobie "Porzucona"*, o krainie twej już nie powiedzą "Spustoszona". Raczej cię nazwą "Moje upodobanie"*, a krainę twoją "Poślubiona"*. Albowiem spodobałaś się Panu i twoja kraina otrzyma męża. Bo jak młodzieniec poślubia dziewicę, tak twój Budowniczy ciebie poślubi, i jak oblubieniec weseli się z oblubienicy, tak Bóg twój tobą rozraduje. 

Wróćmy jednak do tekstu: Nie bój się, Maryjo, znalazłaś bowiem łaskę u Boga. Oto poczniesz i porodzisz Syna, któremu nadasz imię Jezus. Będzie On wielki i będzie nazwany Synem Najwyższego, a Pan Bóg da Mu tron Jego praojca, Dawida. Będzie panował nad domem Jakuba na wieki, a Jego panowaniu nie będzie końca. Anioł roztacza przed Nią wizję przyszłości. Pocznie i porodzi Syna, który będzie Bogiem. Obiecanym Emmanuelem. Tym, na którego czekało wiele minionych pokoleń. Niesamowita perspektywa przyszłości. Być Matką Kogoś Wielkiego. Matką Boga.

Na to Maryja rzekła do anioła: Jakże się to stanie, skoro nie znam męża? Maryja zadaje pytania. Chce wiedzieć na czym stoi. Jak to wszystko, co przygotował dla Niej Bóg będzie wyglądało. Oczywiście z tym nieznaniem męża jest problem. Problem w tłumaczeniu. W nowszych przekładach, zwłaszcza tym paulistów brzmi to: nie znam pożycia małżeńskiego. Generalnie chodzi o czystość przedmałżeńską. Z kontekstu tekstu wynika, że małżeństwo Maryi było wcześniej zaplanowane. Była poślubiona mężowi imieniem Józef, a więc była mówiąc współczesnym językiem, zaręczona. Dla Maryi poczęcie dziecka jest związane ze współżyciem, więc skąd ma wziąć się to obiecane dziecko, skoro jeszcze do owego współżycia nie doszło? Logiczne pytanie inteligentnej kobiety :)

Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym. OK... ale tak szczerze... Czy ta odpowiedź cokolwiek wyjaśnia? No średnio... ale tylko dlatego, że wiem, (mniej więcej) że jest Ktoś taki jak Duch Święty. Wiem, że Bóg działa. Znam różne pojęcia katechizmowe wykute wiele lat temu na przysłowiową blachę. Ale czy dla prostej dziewczyny z Nazaretu ta odpowiedź cokolwiek znaczyła? Zaryzykuję stwierdzeniem, że niewiele... Dlatego Anioł dodaje:

A oto również krewna Twoja, Elżbieta, poczęła w swej starości syna i jest już w szóstym miesiącu ta, która uchodzi za niepłodną. Dla Boga bowiem nie ma nic niemożliwego. To już konkret. Przykład z życia. I to nie życia jakieś "randomowej" Elżbiety, ale TEJ ELŻBIETY.  Starej ciotki, która nie mogła mieć dzieci. Tej, która uchodziła za niepłodną. I ta genialna puenta. Dla Boga nie ma bowiem nic niemożliwego. Nie potrzeba silić się na głęboką teologię. Rzucać mądrymi definicjami jak: omnipotencja. Po prostu. Bóg zadziała i poczniesz... i porodzisz. Tak samo jak Twoja ciotka. Ta staruszka. Z której wszyscy szydzili, że Bóg ją ukarał bezpłodnością. Bóg może wszystko. Sara mogła urodzić Izaaka. Anna mogła urodzić Samuela. W podobnych okolicznościach rodzi się Samson. Bóg ma moc, by sprawić, że niepłodna urodzi siedmioro. Może zatem sprawić, że urodzi dziewica. Zresztą sam to zapowiedział poprzez proroka Izajasza.

Słysząc te słowa, Maryja nie ma już żadnych wątpliwości. Jej odpowiedź może być tylko pozytywna.
Oto Ja służebnica Pańska, niech Mi się stanie według twego słowa! 
A czy my jesteśmy gotowi odpowiedzieć podobnie jak Ona?
Oto my słudzy Pańscy...niech nam się stanie według twego słowa?

Niech to będzie adwentowa lekcja na dziś...





Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.