Nie martwcie się o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać.
23 CZERWCA 2018
Sobota
Sobota XI tygodnia okresu zwykłego - wspomnienie dowolne święty Józefa Cafasso, prezbitera Dzisiejsze czytania: 2 Krn 24, 17-25; Ps 89 (88), 4-5. 29-30. 31-32. 33-34; Mt 6, 24-34
(Mt 6, 24-34) - Kliknij, aby przeczytać.
Z fragmentu Ewangelii, który przypada na dziś wypływa kilka prawd... I wcale nie musimy się im uważnie przyglądać, by zauważać, że jedna wypływa z drugiej. Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. To wydaje się oczywiste...
Ale czy na pewno? Dziś często lubimy sobie tak poukładać życie, by dawać "Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek". Wśród moich znajomych są ludzie, którzy z jednej strony uważają się za osoby wierzące, ale z drugiej czytają horoskopy i nie widzą w tym żadnego problemu. (bo przecież to tylko dla zabawy) Ale przecież nie chodzi tylko o horoskopy, wróżki...i inne zagrożenia duchowe (o których można by stworzyć osobny temat).
Jezus podkreśla znaczenie pierwszego przykazania w szerokim spektrum...Bo co dla nas...co dla Ciebie...jest naprawdę ważne...Jeżeli mówisz, że Jezus Chrystus jest Twoim Panem...to jest nim w 100% a nie w 99% Jeżeli kochasz Boga...wierzysz w Niego, to nie możesz zostawiać sobie furtek...Nie stawiasz nic ponad Bogiem...ponad Chrystusem... A mamoną może być dla nas wiele rzeczywistości...
W naszym kręgu kulturowym słowo "mamona" kojarzy się głównie z pieniędzmi...i całkiem słusznie, bo bożek aramejski o imieniu Mammon, był "patronem" pieniędzy, zysku itp...Ale nie chodzi o to by się rozpisywać na jego temat...Kontekst kulturowy jest jasny. Trudno jednak tak całkiem, całkiem nie przejmować się o finanse, bo przecież... No przecież trzeba jeść, pić, ubierać się, płacić rachunki i w ogóle... Prawda?
Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Ta nauka w dalszej części zostaje uszczegółowiona, ale o tym za chwilę... W kontekście jasno postawionego rozgraniczenia. Albo Bóg albo mamona...Jezus mówi by zbytnio nie troszczyć się o życie...by nie przykładać wielkiej wagi do stroju czy pokarmu....bo kiedy zaczynamy się skupiać wyłącznie na tych wartościach, zapominamy o wartości nadrzędnej...a tą wartością jest sam Bóg...
Jezus daje przykłady ze świata przyrody: Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? Dziś porównując kogoś do ptaka, chcemy uzmysłowić tej osobie jej beztroskę...ale Jezus pokazując ptaki jako przykład mówi...Te zwierzęta nie przejmują się problemami...żyją wolne, swobodne...nie sieją, nie zbierają do spichlerzy, ale Bóg i tak troszczy się o nie...Dlaczego zatem nie miałby zatroszczyć się o nas...i zapewnić nam pożywienia, jeżeli będziemy mocno wierzyć i ufać Mu... Zdaję sobie sprawę, że ktoś może powiedzieć, iż istnieją gatunki ptaków, które "budują spichlerze i zbierają zapasy na zimę". Owszem, ale to instynktowne zachowanie, które Bóg zaszczepił w ich genach.
My w przeciwieństwie do nich popadamy w obsesyjne zachowania...i pokarm staje się dla nas ważniejszy niż Bóg. Przykładem niech będą liczne diety odchudzające, które prowadzą do zaburzeń odżywiania...
Kolejna kwestia: A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Jezus porusza kwestię ubioru. I daje nam za przykład lilie...Każdy z nas przyzna, że to piękne kwiaty. I patrząc na nie, bez wątpienia przyznamy, że Bóg troszczy się o nie...zwykłe rośliny...Dlaczego zatem przykładamy tak wielką wagę do ubioru? A nie skupiamy wszystkich swoich siły by oddawać chwałę Bogu? Uważni obserwatorzy otaczającej nas rzeczywistości przyznają mi rację, że współczesny świat mówi: jeśli będziesz ubierać się w "taki i taki" sposób - będziesz kimś. Firmy odzieżowe lansują hasła: ubierając się w naszą odzież "będziesz kimś"... a jedna z firm kosmetycznych od lat promuje się hasłem: "jesteś tego warta." Zbytnia pogoń za modami, stylami ubierania również może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych, poczucia niższej wartości itp...A problemy te daje się zauważać już w szkole podstawowej. Myślę, że część z nas doświadczyła tego na własnej skórze, gdy byliśmy odtrącani przez rówieśników, bo nie ubieraliśmy się w "markowe ciuchy". Widzimy zatem skalę tego problemu...Widział ją także Jezus... Dlatego uczył, że przywiązanie do stroju jest mniej ważne niż przywiązanie do Boga...Jeżeli postawimy Boga na pierwszym miejscu, On sam zatroszczy się o to, by nie było nam za zimno w zimie...a za ciepło latem. I zawsze będziemy mieli co na siebie włożyć :)
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Następuje powtórzenie...i wyliczenie...Nie troszczcie się o to co jeść, co pić, w co się ubrać...Warto jednak zaznaczyć, że Jezus mówi: "zbytnio". A więc...nie troszczcie się zbytnio... Trochę troszczyć się możecie...przecież szaleństwem byłoby nie troszczyć się wcale...i prezentować postawę: Bóg się zatroszczy, więc ja mogę sobie odpuścić...
Ktoś kiedyś powiedział: ufaj Panu, ale samochód zamykaj...czyli nie troszczenie się o potrzeby materialne nie jest równoznaczne z bezczynnością w tej kwestii. Jasne jeżeli mam określony budżet to w pierwszej kolejności myślę o jedzeniu, piciu, rachunkach, a nie o kupnie kina domowego czy wanny z hydromasażem :) Jeżeli zbliża się zima a nie mam ciepłej kurtki, to zaoszczędzone pieniądze wydaję na jej kupno a nie na kupno nowej płyty ulubionego zespołu, czy książki ulubionego autora...Ufność w to, że Bóg zatroszczy się o nasze "podstawowe potrzeby" nie usprawiedliwia rozrzutności...Bo przecież można sobie powiedzieć: Eee tam: Jezus powiedział, że Bóg się o nas zatroszczy, pomodlę się i jakoś to będzie...a teraz zaszaleję i wydam odłożoną kasę :) A to tak nie działa... By to działało musimy współpracować z Bogiem...i mieć zdrowy rozsądek...instynkt samozachowawczy. Owszem są osoby ubogie, potrzebujące...których czasem nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. I właśnie w ich przypadku widać często Boską Interwencję...Widoczne jest to zwłaszcza w różnych wspólnotach, gdzie organizowana jest spontaniczna pomoc dla braci, którzy znaleźli się w potrzebie.
Można powiedzieć, ale to przecież ludzie pomagają...nie Bóg...OK...ale chyba nikt sobie nie wyobraża, że ubranie albo jedzenie spadnie z nieba. (choć dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych) Czasem to my mamy być narzędziem w Jego rękach....I zatroszczyć się o tych, którzy potrzebują pomocy. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. To jest pierwsza - a więc najważniejsza - kwestia...Troszczyć się o sprawy królestwa Bożego... A wszystko inne będzie dodane...mówiąc inaczej: jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu...Kiedy odwracamy hierarchię, wszystko się wali...To tak jakby piramidę postawić wierzchołkiem do dołu? Czy taka budowla utrzyma się? Nie sądzę...
I na koniec ostatnie zalecenie: Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. Nie troszczyć się o jutro... Czyli upraszczając: "Carpe diem". - Chwytaj dzień...Skupiaj się na tym, co masz do zrobienia "teraz. dzisiaj". A to co będzie jutro - będzie jutro. Proste? Proste! A jednak takie trudne... Reasumując: Każda z trzech dzisiejszych nauk wynika z poprzedniej...najpierw mamy podział na Boga i Mamonę... Boga i dobra materialne...sprawy tego świata, które nie zawsze są kompatybilne z Niebieskimi Zamysłami. Zatem musimy opowiedzieć się po jednej ze stron - zdecydowanie.
Jeżeli zatem wybieramy Boga...radykalnie...nie musimy się zbytnio o nic troszczyć, bo nasze pełne zaufanie i postawa wiary w nieskończone możliwości Ojca Niebieskiego...sprawi...że naprawdę wszystko, czego nam będzie potrzeba, to będzie nam dodane...Podkreślić trzeba ten fragment czego nam potrzeba...Bóg nie da nam wszystkiego wszystkiego...bo absolutnie wszystkiego nam nie potrzeba...nie potrzebujemy do godnego życia willi z basenem i najnowszego porsche (choć fajnie byłoby je mieć...przyznaję) dlatego też modlitwy o wygranie szóstki w totka raczej nie zostają wysłuchane :)
OK...przechodzę do końcówki... A zatem jeżeli oddając wszystko Bogu i powierzając się Jego Łasce i Jego Woli...zaczniemy troszczyć się o sprawy Królestwa Bożego...wszystko inne będzie nam dodane...Piękna recepta na życie... Zwłaszcza dzisiaj...kiedy świat wariuje, kryzysy ekonomiczne nas dopadają...a ludzie zaczynają tracić głowę dla Mamony...dzisiejszy tekst to zatem odtrutka na wyścig szczurów...i wybieranie innego pana niż jedyny i prawdziwy nasz Pan. Zatem...czas to zmienić...Od dzisiaj...
Sobota
Sobota XI tygodnia okresu zwykłego - wspomnienie dowolne święty Józefa Cafasso, prezbitera Dzisiejsze czytania: 2 Krn 24, 17-25; Ps 89 (88), 4-5. 29-30. 31-32. 33-34; Mt 6, 24-34
(Mt 6, 24-34) - Kliknij, aby przeczytać.
Z fragmentu Ewangelii, który przypada na dziś wypływa kilka prawd... I wcale nie musimy się im uważnie przyglądać, by zauważać, że jedna wypływa z drugiej. Nikt nie może dwom panom służyć. Bo albo jednego będzie nienawidził, a drugiego będzie miłował; albo z jednym będzie trzymał, a drugim wzgardzi. Nie możecie służyć Bogu i Mamonie. To wydaje się oczywiste...
Ale czy na pewno? Dziś często lubimy sobie tak poukładać życie, by dawać "Panu Bogu świeczkę a diabłu ogarek". Wśród moich znajomych są ludzie, którzy z jednej strony uważają się za osoby wierzące, ale z drugiej czytają horoskopy i nie widzą w tym żadnego problemu. (bo przecież to tylko dla zabawy) Ale przecież nie chodzi tylko o horoskopy, wróżki...i inne zagrożenia duchowe (o których można by stworzyć osobny temat).
Jezus podkreśla znaczenie pierwszego przykazania w szerokim spektrum...Bo co dla nas...co dla Ciebie...jest naprawdę ważne...Jeżeli mówisz, że Jezus Chrystus jest Twoim Panem...to jest nim w 100% a nie w 99% Jeżeli kochasz Boga...wierzysz w Niego, to nie możesz zostawiać sobie furtek...Nie stawiasz nic ponad Bogiem...ponad Chrystusem... A mamoną może być dla nas wiele rzeczywistości...
W naszym kręgu kulturowym słowo "mamona" kojarzy się głównie z pieniędzmi...i całkiem słusznie, bo bożek aramejski o imieniu Mammon, był "patronem" pieniędzy, zysku itp...Ale nie chodzi o to by się rozpisywać na jego temat...Kontekst kulturowy jest jasny. Trudno jednak tak całkiem, całkiem nie przejmować się o finanse, bo przecież... No przecież trzeba jeść, pić, ubierać się, płacić rachunki i w ogóle... Prawda?
Nie troszczcie się zbytnio o swoje życie, o to, co macie jeść i pić, ani o swoje ciało, czym się macie przyodziać. Czyż życie nie znaczy więcej niż pokarm, a ciało więcej niż odzienie? Ta nauka w dalszej części zostaje uszczegółowiona, ale o tym za chwilę... W kontekście jasno postawionego rozgraniczenia. Albo Bóg albo mamona...Jezus mówi by zbytnio nie troszczyć się o życie...by nie przykładać wielkiej wagi do stroju czy pokarmu....bo kiedy zaczynamy się skupiać wyłącznie na tych wartościach, zapominamy o wartości nadrzędnej...a tą wartością jest sam Bóg...
Jezus daje przykłady ze świata przyrody: Przypatrzcie się ptakom w powietrzu: nie sieją ani żną i nie zbierają do spichlerzy, a Ojciec wasz niebieski je żywi. Czyż wy nie jesteście ważniejsi niż one? Kto z was przy całej swej trosce może choćby jedną chwilę dołożyć do wieku swego życia? Dziś porównując kogoś do ptaka, chcemy uzmysłowić tej osobie jej beztroskę...ale Jezus pokazując ptaki jako przykład mówi...Te zwierzęta nie przejmują się problemami...żyją wolne, swobodne...nie sieją, nie zbierają do spichlerzy, ale Bóg i tak troszczy się o nie...Dlaczego zatem nie miałby zatroszczyć się o nas...i zapewnić nam pożywienia, jeżeli będziemy mocno wierzyć i ufać Mu... Zdaję sobie sprawę, że ktoś może powiedzieć, iż istnieją gatunki ptaków, które "budują spichlerze i zbierają zapasy na zimę". Owszem, ale to instynktowne zachowanie, które Bóg zaszczepił w ich genach.
My w przeciwieństwie do nich popadamy w obsesyjne zachowania...i pokarm staje się dla nas ważniejszy niż Bóg. Przykładem niech będą liczne diety odchudzające, które prowadzą do zaburzeń odżywiania...
Kolejna kwestia: A o odzienie czemu się zbytnio troszczycie? Przypatrzcie się liliom na polu, jak rosną: nie pracują ani przędą. A powiadam wam: nawet Salomon w całym swoim przepychu nie był tak ubrany jak jedna z nich. Jeśli więc ziele na polu, które dziś jest, a jutro do pieca będzie wrzucone, Bóg tak przyodziewa, to czyż nie tym bardziej was, małej wiary? Jezus porusza kwestię ubioru. I daje nam za przykład lilie...Każdy z nas przyzna, że to piękne kwiaty. I patrząc na nie, bez wątpienia przyznamy, że Bóg troszczy się o nie...zwykłe rośliny...Dlaczego zatem przykładamy tak wielką wagę do ubioru? A nie skupiamy wszystkich swoich siły by oddawać chwałę Bogu? Uważni obserwatorzy otaczającej nas rzeczywistości przyznają mi rację, że współczesny świat mówi: jeśli będziesz ubierać się w "taki i taki" sposób - będziesz kimś. Firmy odzieżowe lansują hasła: ubierając się w naszą odzież "będziesz kimś"... a jedna z firm kosmetycznych od lat promuje się hasłem: "jesteś tego warta." Zbytnia pogoń za modami, stylami ubierania również może prowadzić do zaburzeń emocjonalnych, poczucia niższej wartości itp...A problemy te daje się zauważać już w szkole podstawowej. Myślę, że część z nas doświadczyła tego na własnej skórze, gdy byliśmy odtrącani przez rówieśników, bo nie ubieraliśmy się w "markowe ciuchy". Widzimy zatem skalę tego problemu...Widział ją także Jezus... Dlatego uczył, że przywiązanie do stroju jest mniej ważne niż przywiązanie do Boga...Jeżeli postawimy Boga na pierwszym miejscu, On sam zatroszczy się o to, by nie było nam za zimno w zimie...a za ciepło latem. I zawsze będziemy mieli co na siebie włożyć :)
Nie troszczcie się więc zbytnio i nie mówcie: co będziemy jeść? co będziemy pić? czym będziemy się przyodziewać? Bo o to wszystko poganie zabiegają. Przecież Ojciec wasz niebieski wie, że tego wszystkiego potrzebujecie. Następuje powtórzenie...i wyliczenie...Nie troszczcie się o to co jeść, co pić, w co się ubrać...Warto jednak zaznaczyć, że Jezus mówi: "zbytnio". A więc...nie troszczcie się zbytnio... Trochę troszczyć się możecie...przecież szaleństwem byłoby nie troszczyć się wcale...i prezentować postawę: Bóg się zatroszczy, więc ja mogę sobie odpuścić...
Ktoś kiedyś powiedział: ufaj Panu, ale samochód zamykaj...czyli nie troszczenie się o potrzeby materialne nie jest równoznaczne z bezczynnością w tej kwestii. Jasne jeżeli mam określony budżet to w pierwszej kolejności myślę o jedzeniu, piciu, rachunkach, a nie o kupnie kina domowego czy wanny z hydromasażem :) Jeżeli zbliża się zima a nie mam ciepłej kurtki, to zaoszczędzone pieniądze wydaję na jej kupno a nie na kupno nowej płyty ulubionego zespołu, czy książki ulubionego autora...Ufność w to, że Bóg zatroszczy się o nasze "podstawowe potrzeby" nie usprawiedliwia rozrzutności...Bo przecież można sobie powiedzieć: Eee tam: Jezus powiedział, że Bóg się o nas zatroszczy, pomodlę się i jakoś to będzie...a teraz zaszaleję i wydam odłożoną kasę :) A to tak nie działa... By to działało musimy współpracować z Bogiem...i mieć zdrowy rozsądek...instynkt samozachowawczy. Owszem są osoby ubogie, potrzebujące...których czasem nie stać na zaspokojenie podstawowych potrzeb. I właśnie w ich przypadku widać często Boską Interwencję...Widoczne jest to zwłaszcza w różnych wspólnotach, gdzie organizowana jest spontaniczna pomoc dla braci, którzy znaleźli się w potrzebie.
Można powiedzieć, ale to przecież ludzie pomagają...nie Bóg...OK...ale chyba nikt sobie nie wyobraża, że ubranie albo jedzenie spadnie z nieba. (choć dla Boga nie ma rzeczy niemożliwych) Czasem to my mamy być narzędziem w Jego rękach....I zatroszczyć się o tych, którzy potrzebują pomocy. Starajcie się naprzód o królestwo /Boga/ i o Jego Sprawiedliwość, a to wszystko będzie wam dodane. To jest pierwsza - a więc najważniejsza - kwestia...Troszczyć się o sprawy królestwa Bożego... A wszystko inne będzie dodane...mówiąc inaczej: jeżeli Bóg jest na pierwszym miejscu, wszystko inne jest na swoim miejscu...Kiedy odwracamy hierarchię, wszystko się wali...To tak jakby piramidę postawić wierzchołkiem do dołu? Czy taka budowla utrzyma się? Nie sądzę...
I na koniec ostatnie zalecenie: Nie troszczcie się więc zbytnio o jutro, bo jutrzejszy dzień sam o siebie troszczyć się będzie. Dosyć ma dzień swojej biedy. Nie troszczyć się o jutro... Czyli upraszczając: "Carpe diem". - Chwytaj dzień...Skupiaj się na tym, co masz do zrobienia "teraz. dzisiaj". A to co będzie jutro - będzie jutro. Proste? Proste! A jednak takie trudne... Reasumując: Każda z trzech dzisiejszych nauk wynika z poprzedniej...najpierw mamy podział na Boga i Mamonę... Boga i dobra materialne...sprawy tego świata, które nie zawsze są kompatybilne z Niebieskimi Zamysłami. Zatem musimy opowiedzieć się po jednej ze stron - zdecydowanie.
Jeżeli zatem wybieramy Boga...radykalnie...nie musimy się zbytnio o nic troszczyć, bo nasze pełne zaufanie i postawa wiary w nieskończone możliwości Ojca Niebieskiego...sprawi...że naprawdę wszystko, czego nam będzie potrzeba, to będzie nam dodane...Podkreślić trzeba ten fragment czego nam potrzeba...Bóg nie da nam wszystkiego wszystkiego...bo absolutnie wszystkiego nam nie potrzeba...nie potrzebujemy do godnego życia willi z basenem i najnowszego porsche (choć fajnie byłoby je mieć...przyznaję) dlatego też modlitwy o wygranie szóstki w totka raczej nie zostają wysłuchane :)
OK...przechodzę do końcówki... A zatem jeżeli oddając wszystko Bogu i powierzając się Jego Łasce i Jego Woli...zaczniemy troszczyć się o sprawy Królestwa Bożego...wszystko inne będzie nam dodane...Piękna recepta na życie... Zwłaszcza dzisiaj...kiedy świat wariuje, kryzysy ekonomiczne nas dopadają...a ludzie zaczynają tracić głowę dla Mamony...dzisiejszy tekst to zatem odtrutka na wyścig szczurów...i wybieranie innego pana niż jedyny i prawdziwy nasz Pan. Zatem...czas to zmienić...Od dzisiaj...
Komentarze
Prześlij komentarz