Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu!

Piątek

Dzisiejsze czytania: 1 Sm 8,4-7.10-22a; Ps 89,16-19; 2 Kor 5,19; Mk 2,1-12

(Mk 2,1-12)
Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę. Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech. Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk. Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga? Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów - rzekł do paralityka: Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego.

Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! Mówi Jezus do paralityka...A ten zostaje uzdrowiony.
Ta historia nie jest jednak tak prosta, by opisać ją w jednej linijce. Z fragmentu Ewangelii na dziś, dowiadujemy się kilku prawd, które mogą być istotne w naszym życiu duchowym.
Ale od początku:

Gdy Jezus po pewnym czasie wrócił do Kafarnaum, posłyszeli, że jest w domu. Zebrało się tyle ludzi, że nawet przed drzwiami nie było miejsca, a On głosił im naukę.
Jezus wraca do Kafarnaum a tłum natychmiast dowiaduje się, że On przybył. Ludzie zbierają się w domu i wokół niego i - jak informuje ewangelista - nie ma miejsca. Nie można nawet palca wcisnąć - jak powiedzielibyśmy dzisiaj. Jezus zaś głosi naukę. Tłumy przychodzą słuchać Jezusa, ale - możemy być tego pewni - przychodzą również by Jezus ich uzdrowił. Marek wskazuje jednak w tym wersie na "głoszenie nauki."

Wtem przyszli do Niego z paralitykiem, którego niosło czterech.
Na spotkanie z Jezusem przybywa paralityk. A właściwie przynoszą go jego przyjaciele.
To pierwsze ważne wskazanie. Na naszej drodze wiary potrzebujemy wsparcia braci w wierze.
Potrzebujemy przyjaciół, którzy rozumieją nas...nasze życie duchowe...i wyznają podobne zasady.
Gdyby przyjaciele paralityka nie wierzyli, że Jezus może go uzdrowić, pewnie nie czyniliby starań by go zanieść do Jezusa. Także i my znajdujemy się czasem w stanie "duchowego paraliżu."
Odpowiedzmy sobie na pytanie, czy mamy obok siebie kogoś, kto pomodli się za nas...A może mamy takich czterech przyjaciół, którzy - niczym przyjaciele chorego - wezmą z każdej strony za nosze i poniosą nas przed Jezusa...To wielkie błogosławieństwo mieć wokół siebie takich ludzi. A Ty jakich masz przyjaciół?
Takich, z którymi możesz wyskoczyć na piwko i porozmawiać o głupotach?
Czy takich, do których możesz bez skrępowania zwrócić się z prośbą o modlitwę?
Takich, z którymi wyskoczysz imprezę?
Czy takich, którzy pomogą Ci w kryzysie?
Takich, z którymi pogadasz o najnowszych plotkach z "Pudelka"?
Czy takich, z którymi porozmawiasz o Jezusie?

 Nie mogąc z powodu tłumu przynieść go do Niego, odkryli dach nad miejscem, gdzie Jezus się znajdował, i przez otwór spuścili łoże, na którym leżał paralityk.
To prawdziwa wiara i prawdziwa przyjaźń. Ci ludzie, którzy przynieśli chorego wykazali ogromną determinację. Niewiele osób byłoby zdolnych do skakania po dachach, kiedy jeszcze mają z sobą niepełnosprawną osobę. Ale oni byli przekonani, że Jezus jest TYM, który może pomóc...
I zrobią wszystko aby ten chory człowiek został uzdrowiony...
Ile są w stanie zrobić dla Ciebie Twoi znajomi?
Ile Ty jesteś w stanie zrobić dla nich?
Gdybyś mógł wypisać na kartce cztery osoby, na których mógłbyś polegać tak, jak paralityk z Ewangelii, kto by znalazł się na Twojej liście? A czy jesteś w stanie odpowiedzieć na pytanie czy TY mógłbyś znaleźć się na liście swojego znajomego, przyjaciela...a może kogoś z rodziny?
 Jeżeli nie...zmień to...i bądź od dziś człowiekiem, który niesie nosze swojego brata.

Jezus, widząc ich wiarę, rzekł do paralityka: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy.
A siedziało tam kilku uczonych w Piśmie, którzy myśleli w sercach swoich: Czemu On tak mówi? On bluźni. Któż może odpuszczać grzechy, prócz jednego Boga? Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów.

Spójrzmy na dłuższy fragment. Jezus mówi: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy. Podstawą uzdrowienia fizycznego jest uwolnienie...uzdrowienie duchowe.
Czasami nasze problemy emocjonalne, problemy duchowe wpływają na nasze zdrowie.
Grzech jest chorobą...jest rakiem, który zżera duszę...Kiedy choruje dusza, człowiek często źle się czuje również fizycznie. Pewnych spraw nie można oddzielić...Możesz powiedzieć, ale ze mną jest fizycznie wszystko w porządku...Owszem może dziś tak, jutro też...ale nigdy nie wiesz czy grzech, w którym tkwisz kiedyś nie zacznie odbijać się na zdrowiu...Wielu ludzi grzesząc ma wielkie poczucie winy. Czasem poczucie winy towarzyszy ludziom, których grzechy zostały odpuszczone.
Tym samym problem duchowy zaczyna oddziaływać na psychikę, emocje. Problemy emocjonalne często powodują zaburzenia snu, problemy z odżywianiem...a to prosta droga to chorób fizycznych....Dlatego też pierwszym krokiem do uzdrowienia fizycznego, jest uporządkowanie spraw duchowych...Jezus wie o tym, bo zna stan duszy każdego człowieka...
Stąd też mówi do chorego: Synu, odpuszczają ci się twoje grzechy. 
Oczywiście - jak zwykle - budzi to oburzenie wśród uczonych w Piśmie.
Twierdzą oni, że tylko Bóg może odpuszczać grzech. Cóż za zaślepienie...
Nie rozpoznają w Jezusie Syna Bożego...Jezus odpowiada:
Jezus poznał zaraz w swym duchu, że tak myślą, i rzekł do nich: Czemu nurtują te myśli w waszych sercach? Cóż jest łatwiej: powiedzieć do paralityka: Odpuszczają ci się twoje grzechy, czy też powiedzieć: Wstań, weź swoje łoże i chodź? Otóż, żebyście wiedzieli, iż Syn Człowieczy ma na ziemi władzę odpuszczania grzechów.

A potem zwraca się do chorego...Mówię ci: Wstań, weź swoje łoże i idź do domu! On wstał, wziął zaraz swoje łoże i wyszedł na oczach wszystkich. Zdumieli się wszyscy i wielbili Boga mówiąc: Jeszcze nigdy nie widzieliśmy czegoś podobnego. Chory zostaje uzdrowiony...
Uzdrowiony podwójnie. Jego grzechy zostały odpuszczone...sprawy duchowe zostały uporządkowane...Zatem już nic nie stało na przeszkodzie by mógł zostać uleczony ze swojej choroby....A my? Czy mamy problemy, które nas trapią...ale jednocześnie nie widzimy poprawy?
Mamy wrażanie, że nasze modlitwy nie zostają wysłuchane? Może warto zadbać wpierw o uporządkowanie spraw duchowych? Może warto zrobić porządny rachunek sumienia, odbyć spowiedź generalną? Może właśnie to będzie pierwszy krok do zmiany...
Do całkowitego uzdrowienia...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.