Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie!
Wtorek
Dzisiejsze czytania: Ef 2,12-22; Ps 85,9-14; Łk 21,36; Łk 12,35-38
(Łk 12,35-38)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
Główna myśl z tego fragmentu Ewangelii? GOTOWOŚĆ.
Jezus mówi: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie!
Nasze życie na ziemi jest wędrówką, pielgrzymką.
Pielgrzym, to człowiek, który jest w drodze. Nie ma ze sobą nic, oprócz tego, co potrzebne.
Wie, że dziś przychodzi w jakieś miejsce, ale jutro rusza dalej.
Jezus podkreśla, że ważne jest OCZEKIWANIE. Tak, jak słudzy, którzy czekają na powrót Pana,
tak my powinniśmy być gotowi...i czekać na powtórne przyjście Jezusa. Czy to oczekiwanie powinno być pełne strachu? Nie...w żadnym razie!
OK...są różne proroctwa, które mówią o straszliwej karze...o sądzie...
a ludzie karmią się nimi i drżą ze strachu przed paruzją.
Człowiek wiary powinien nosić w sobie radość pierwszych chrześcijan.
Oni naprawdę czekali...dla nich całe życie było adwentem...
I modlili się "Marana Tha"... przyjdź Panie....A my - współcześnie modlilibyśmy się o to by Pan nie przychodził tak szybko :) Czemu? Boimy się czegoś? A może nie kochamy naszego Pana tak bardzo
i dlatego nie chcemy by przychodził?
Wrócę jednak do myśli pt. OCZEKIWANIE. Jakie ono ma być?
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
Mamy CZUWAĆ. W innym miejscu czytam o tym, że szczęśliwi będą słudzy, których Pan zastanie przy pracy. Wielu bowiem myśli sobie, że pewne sprawy można odpuścić...że na nawrócenie przyjdzie jeszcze czas...a potem...okazuje się, że jednak tego czasu było mało. Nawrócenie to ciągła praca nad sobą, to ciągły duchowy rozwój...To właśnie jest to: czuwanie....
Nie można powiedzieć sobie: osiągnąłem już szczyt rozwoju duchowego, wspiąłem się na wyżyny modlitwy...jestem dobrym chrześcijaninem. Teraz mogę trochę poluzować...
To błąd...stale trzeba czuwać...oczekiwać...pracować nad sobą...być gotowym.
Bo nie wiemy, kiedy Pan z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Jezus powiedział do swoich uczniów: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie! A wy [bądźcie] podobni do ludzi, oczekujących swego pana, kiedy z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze. Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie. Zaprawdę, powiadam wam: Przepasze się i każe im zasiąść do stołu, a obchodząc będzie im usługiwał. Czy o drugiej, czy o trzeciej straży przyjdzie, szczęśliwi oni, gdy ich tak zastanie.
Główna myśl z tego fragmentu Ewangelii? GOTOWOŚĆ.
Jezus mówi: Niech będą przepasane biodra wasze i zapalone pochodnie!
Nasze życie na ziemi jest wędrówką, pielgrzymką.
Pielgrzym, to człowiek, który jest w drodze. Nie ma ze sobą nic, oprócz tego, co potrzebne.
Wie, że dziś przychodzi w jakieś miejsce, ale jutro rusza dalej.
Jezus podkreśla, że ważne jest OCZEKIWANIE. Tak, jak słudzy, którzy czekają na powrót Pana,
tak my powinniśmy być gotowi...i czekać na powtórne przyjście Jezusa. Czy to oczekiwanie powinno być pełne strachu? Nie...w żadnym razie!
OK...są różne proroctwa, które mówią o straszliwej karze...o sądzie...
a ludzie karmią się nimi i drżą ze strachu przed paruzją.
Człowiek wiary powinien nosić w sobie radość pierwszych chrześcijan.
Oni naprawdę czekali...dla nich całe życie było adwentem...
I modlili się "Marana Tha"... przyjdź Panie....A my - współcześnie modlilibyśmy się o to by Pan nie przychodził tak szybko :) Czemu? Boimy się czegoś? A może nie kochamy naszego Pana tak bardzo
i dlatego nie chcemy by przychodził?
Wrócę jednak do myśli pt. OCZEKIWANIE. Jakie ono ma być?
Szczęśliwi owi słudzy, których pan zastanie czuwających, gdy nadejdzie.
Mamy CZUWAĆ. W innym miejscu czytam o tym, że szczęśliwi będą słudzy, których Pan zastanie przy pracy. Wielu bowiem myśli sobie, że pewne sprawy można odpuścić...że na nawrócenie przyjdzie jeszcze czas...a potem...okazuje się, że jednak tego czasu było mało. Nawrócenie to ciągła praca nad sobą, to ciągły duchowy rozwój...To właśnie jest to: czuwanie....
Nie można powiedzieć sobie: osiągnąłem już szczyt rozwoju duchowego, wspiąłem się na wyżyny modlitwy...jestem dobrym chrześcijaninem. Teraz mogę trochę poluzować...
To błąd...stale trzeba czuwać...oczekiwać...pracować nad sobą...być gotowym.
Bo nie wiemy, kiedy Pan z uczty weselnej powróci, aby mu zaraz otworzyć, gdy nadejdzie i zakołacze.
Komentarze
Prześlij komentarz