Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Środa

 Dzisiejsze czytania: Ez 9,1-7;10,18-22; Ps 113,1-6; 2 Kor 5,19; Mt 18,15-20

(Mt 18,15-20)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Gdy brat twój zgrzeszy , idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi! A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik! Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie. Dalej, zaprawdę, powiadam wam: Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie. Bo gdzie są dwaj albo trzej zebrani w imię moje, tam jestem pośród nich.

Dziś w Ewangelii poruszane są dwie kwestię. Zacznę jednak od tej ostatniej. Jeżeli dwóch ludzi zgodnie staje wobec Boga w imię Jezusa, On jest z nimi i ich modlitwa uzyskuje walor Jego modlitwy! Modlitwa wspólnotowa ma zatem ogromne znaczenie. Ba! można powiedzieć, że ma dużo większą rangę niż modlitwa indywidualna. W tym stwierdzeniu Jezusa streszcza się również tajemnica Wspólnoty Kościoła. Jest on zgromadzeniem wiernych stojących w jedności w imieniu Chrystusa przed Bogiem. Jeżeli brak owej zgodności, to modlitwa nie uzyskuje takiej mocy. Stąd ogromna tragedia każdego rozbicia pomiędzy wierzącymi w Chrystusa. Jedność na modlitwie buduje wspólnotę, buduje Kościół. W duchu tej jedności trzeba zatem patrzeć również na napomnienie braterskie, o którym mówi Jezus na samym początku Ewangelii na dziś.

Warto sobie uświadomić, że do napomnienia braterskiego jesteśmy wezwani już w Starym Testamencie. Jego celem jest „pozyskiwanie brata”, przywrócenie jedności, którą rozerwał grzech i wina. Jedności nie rozrywa różnica opinii na jakiś temat, np. opinii na temat polityki społecznej, posunięć praktycznych w mieście czy ocen dotyczących kandydatów na prezydenta, czy inne stanowiska państwowe. Jedność rozrywają wina i grzech. Jeżeli one się pojawiają i my je dostrzegamy, to w imię ratowania więzi braterskiej mamy obowiązek napomnieć brata. Odnosi się to do grzechu przez nas samych rozpoznanego, a nie takiego, o którym nam ktoś opowiada. W tym ostatnim przypadku możemy być jedynie świadkami napomnienia braterskiego, o który mowa w drugim etapie napomnienia. Pan Jezus poleca nam:

1.   Dyskretnie napomnieć brata.
2.   W razie braku reakcji winniśmy wraz z kimś innym ponowić napomnienie.
3.   Jeżeli jednak i to nie przyniosło rezultatu, powinniśmy powiedzieć o tym Kościołowi.

A jak to wygląda u każdego z nas? Czy stosujemy się do tego, podanego przez samego Jezusa, schematu?
Myślę, że wygląda to tak: wpierw się gorszymy. Następnie żalimy się innym i rozpowiadamy. Zauważmy, jak daleko jesteśmy w naszym postępowaniu od tego, co zaleca Ewangelia! Porządek napomnienia jest bardzo ważny. Ewangelijny wyraża szacunek dla drugiego i dzięki temu zapewnia zachowanie miłości, gdyż przez dyskrecję nie odbiera mu „dobrego imienia” przy wezwaniu do odrzucenia grzechu. Przez ponowienie napomnienia sprawa zostaje zobiektywizowana przez kogoś drugiego. Dalsza obiektywizacja następuje w konfrontacji we wspólnocie Kościoła. I dopiero kiedy winny, mimo tego wszystkiego, nie uznaje swojej winy i nie stara się poprawić swojego postępowania, prawda nie tylko zostaje ujawniona, ale w konsekwencji prowadzi do oddalenia. Nie jest to wówczas dodatkowa kara, ale potwierdzenie tego, co sam grzech wprowadza: zerwanie jedności.

Tylko prawda leczy i jest w stanie wprowadzić w życie. Natomiast my najczęściej kończymy na gadaninie, wylewaniu swojej złości w słowach, co ani nie leczy samego grzechu, ani nie pomaga temu, który zgrzeszył, ani nie prowadzi do żadnych pozytywnych wniosków. W zamian za to narasta coraz bardziej poczucie frustracji, streszczające się w stwierdzeniu: „i tak to nic nie da”, oraz pogłębia się atmosfera nieufności, patrzenia złym okiem na drugiego. A z tego tylko diabeł się cieszy.

Musimy się nawzajem leczyć i budować jedność przez przebaczenie i dochodzenie do prawdy, która musi być wyrażona w naszych relacjach.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.