Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.

Wtorek

Wspomnienie św. Teresy od Jezusa, dziewicy i doktora Kościoła

 Dzisiejsze czytania: Rz 1,16-25; Ps 19,2-5; Hbr 4,12; Łk 11,37-41

(Łk 11,37-41)
Pewien faryzeusz zaprosił Jezusa do siebie na obiad. Poszedł więc i zajął miejsce za stołem. Lecz faryzeusz, widząc to, wyraził zdziwienie, że nie obmył wpierw rąk przed posiłkiem. Na to rzekł Pan do niego: Właśnie wy, faryzeusze, dbacie o czystość zewnętrznej strony kielicha i misy, a wasze wnętrze pełne jest zdzierstwa i niegodziwości. Nierozumni! Czyż Stwórca zewnętrznej strony nie uczynił także wnętrza? Raczej dajcie to, co jest wewnątrz, na jałmużnę, a zaraz wszystko będzie dla was czyste.

Wiele można mówić o kwestii czystości...
Jezus pokazuje, że możemy ją różnie postrzegać...
Możemy także jak faryzeusze popaść w pewien dysonans.
Bo przecież sprawa rytualnej czystości...obmycia rąk...to jaskrawy przykład tej dwuznaczności pojmowania tego, co czyste i nieczyste.

Faryzeusze dbali o zewnętrzną stronę misy...mycie rąk też było czysto rytualne.
Tak naprawdę wnętrze nie miało znaczenia...

I podobnie jest w życiu duchowym...Często popadamy w pewien rytualzim.
Bycia poprawnym za wszelką cenę...Poprawność moralna staje się ważniejsza niż zwykła, prosta
miłość do Boga...miłość do Jezusa...Owszem ważne jest moralne życie, przestrzeganie przykazań.
I właśnie miłość do Boga i do bliźniego najlepiej realizuje się w przestrzeganiu dekalogu...

Ale moralność dla samej tylko moralności może prowadzić do nadużyć...do patologii.
Często spotykam się z legalizmem wśród moich znajomych...legalizmem, który na dłuższą metę wykańcza psychicznie...A przecież tak naprawdę żaden z nas nie jest święty i doskonały przed Bogiem.
Wszyscy zgrzeszyliśmy i wszyscy pozbawieni jesteśmy Chwały Bożej...
Nikt z nas sam z siebie się nie zbawi...ani nie zapracuje na zbawienie przestrzeganiem zasad.

Zbawienie mamy za darmo...w Jezusie Chrystusie...
I tylko w Nim jest nasza nadzieja na życie wieczne.

Tak...podkreślę jeszcze raz...wiara, nawrócenie i uznanie Jezusa za Pana i Zbawiciela
w pewien sposób zobowiązuje nas do przestrzegania zasad moralnych...Dekalogu...
ale to ma wynikać nie z chęci pokazania swojej wyższości...swojego przywiązania do wiary postrzeganej jako tradycja...ale ma to być naturalna odpowiedź na Miłość Bożą...

Przestrzegam Dekalogu, bo kocham Boga...
Bo to jest moja odpowiedź na Jego Miłość
Miłość, która sprawiła, że Syn Boży wziął na siebie moje winy...

i to powinien być jedyny argument naszego dążenia do czystości...
nie tylko tej zewnętrznej...ale i wewnętrznej.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.