Idź, i ty czyń podobnie!

Poniedziałek

Wspomnienie Najświętszej Maryi Panny Różańcowej


Dzisiejsze czytania: Jon 1,1-2.11; Ps: Jon 2,3-5.8; J 13,34; Łk 10,25-37

(Łk 10,25-37)
Oto powstał jakiś uczony w Prawie i wystawiając Go na próbę, zapytał: Nauczycielu, co mam czynić, aby osiągnąć życie wieczne? Jezus mu odpowiedział: Co jest napisane w Prawie? Jak czytasz? On rzekł: Będziesz miłował Pana, Boga swego, całym swoim sercem, całą swoją duszą, całą swoją mocą i całym swoim umysłem; a swego bliźniego jak siebie samego. Jezus rzekł do niego: Dobrześ odpowiedział. To czyń, a będziesz żył. Lecz on, chcąc się usprawiedliwić, zapytał Jezusa: A kto jest moim bliźnim? Jezus nawiązując do tego, rzekł: Pewien człowiek schodził z Jerozolimy do Jerycha i wpadł w ręce zbójców. Ci nie tylko że go obdarli, lecz jeszcze rany mu zadali i zostawiwszy na pół umarłego, odeszli. Przypadkiem przechodził tą drogą pewien kapłan; zobaczył go i minął. Tak samo lewita, gdy przyszedł na to miejsce i zobaczył go, minął. Pewien zaś Samarytanin, będąc w podróży, przechodził również obok niego. Gdy go zobaczył, wzruszył się głęboko: podszedł do niego i opatrzył mu rany, zalewając je oliwą i winem; potem wsadził go na swoje bydlę, zawiózł do gospody i pielęgnował go. Następnego zaś dnia wyjął dwa denary, dał gospodarzowi i rzekł: Miej o nim staranie, a jeśli co więcej wydasz, ja oddam tobie, gdy będę wracał. Któryż z tych trzech okazał się, według twego zdania, bliźnim tego, który wpadł w ręce zbójców? On odpowiedział: Ten, który mu okazał miłosierdzie. Jezus mu rzekł: Idź, i ty czyń podobnie!

Niby każdy z nas wie, że należy kochać swoich bliźnich...Ale co to naprawdę znaczy?
Jezus tłumaczy uczonemu w Piśmie...opowiadając przypowieść o miłosiernym Samarytaninie.
Pokazuje w ten sposób kilka prawd...

Miłość do bliźniego jest niezależna od tego kim jesteś i co robisz na co dzień...

Możesz być kapłanem lub lewitą...możesz być profesorem teologii, biskupem, kardynałem...
ale jednocześnie tylko znać pewne teorie...ale nie wypełniać miłości bliźniego w praktyce.

Czasem przepisy...rytuały...uprzedzenia...różne "kody kulturowe" mogą Ci przeszkadzać w realizacji miłości bliźniego...Ale masz wyjść poza schemat...

Kapłan i lewita minęli rannego...Oni znali przykazania Boże...wiedzieli, że Bóg mówi: miłuj bliźniego...
Ale mieli też przepisy związane z rytualną czystością...prawo szabatu itp...
I poprzez swój legalizm...byli ślepi na potrzebę człowieka...który umierał gdzieś na ulicy...

Samarytanin...był poganinem...należał do grupy etnicznej pogardzanej przez Żydów...
Ale właśnie on...miał w sobie tyle serca, by pośpieszyć z pomocą...
Ktoś, kto był uważany za gorszego...okazał się być człowiekiem...bardziej niż "elita duchowa Izraela".

I to właśnie Samarytanin jest synonimem miłosierdzia...
kiedy mówimy o kimś "Samarytanin" mamy na myśli bezinteresownie poświęcającego się...

A nie poganiana...człowieka gorszej kategorii...
Przypowieść Jezusa nie tylko wskazuje na istotę miłości bliźniego...

To rewolucja językowa...
która powinna zapanować także w sercu :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.