Czwartek. Iz 26,1-6; Ps 118,1.8-9.19-21.25-27; Iz 55,6; Mt 7,21.24-27
(Iz 26-1-6)
W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności; jego charakter stateczny Ty kształtujesz w pokoju, w pokoju, bo Tobie zaufał. Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą! Bo On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło: podepcą je nogi, nogi biednych i stopy ubogich.
(Mt 7,21.24-27)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie każdy, który Mi mówi: Panie, Panie!, wejdzie do królestwa niebieskiego, lecz ten, kto spełnia wolę mojego Ojca, który jest w niebie. Każdego więc, kto tych słów moich słucha i wypełnia je, można porównać z człowiekiem roztropnym, który dom swój zbudował na skale. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i uderzyły w ten dom. On jednak nie runął, bo na skale był utwierdzony. Każdego zaś, kto tych słów moich słucha, a nie wypełnia ich, można porównać z człowiekiem nierozsądnym, który dom swój zbudował na piasku. Spadł deszcz, wezbrały potoki, zerwały się wichry i rzuciły się na ten dom. I runął, a upadek jego był wielki.
Dziś rozmyślanie nad Słowem Bożym chcę zacząć od fragmentu z Ewangelii...
Jezus mówi o budowaniu domu...oczywiście jest to analogia, bo przecież Jezus nie jest inżynierem budownictwa...i nie robi ludowi wykładu na temat stawiania budynków...Ale tak jak dom budować należy na mocnym fundamencie...tak samo jest z naszym życiem...i to nie tylko życiem duchowym, ale całym naszym życiem...Jak budujemy zatem swoje życie? Na jakim fundamencie? Na skale czy na piasku?
Możemy zapytać: W porządku...wiem, że mamy budować dom na skale? Ale co jest tą skałą...?
Przecież tak łatwo zidentyfikować "piasek" w naszym życiu...tak łatwo zidentyfikować te wszystkie antywartości, którymi codziennie karmi nas świat...Łatwo powiedzieć o tym, że nie ma już autorytetów, że wszystko wokoło jest "rozmemłane"... A w Ewangelii czytamy o budowaniu na skale?
Jak zatem budować na skale? Co...A może...Kto jest tą skałą?
Odpowiedź przynosi nam dzisiejsze pierwsze czytanie - proroctwo Izajasza...
Złóżcie nadzieję w Panu na zawsze, bo Pan jest wiekuistą Skałą!
Oto odpowiedź...Pan jest naszą wiekuistą Skałą...I to On powinien być naszym Fundamentem...
Ale czy jest Fundamentem? Czy jest Pierwszy i najważniejszy w naszym życiu?
Na mojej półce leży cegła z Lednicy...napisane jest na niej: "buduję na Chrystusie"...
To dla mnie szczególna pamiątka, ale kiedy spoglądam wgłąb siebie, zadaję sobie pytanie:
"Czy naprawdę buduję na Chrystusie, czy to tylko dla mnie pamiątka...gadżet ze spotkania modlitewnego?"
To wbrew pozorom nie jest takie łatwe...Każdy może zadeklarować chęć budowania życia na skale, jaką jest Chrystus...ale trzeba też sobie uświadomić, że to będzie praca pełna potu i łez...ale kiedy "budowa" dobiegnie końca...i będziemy podziwiać jej efekty...i kiedy niejedną burzę przetrwamy...poczujemy satysfakcję...odkryjemy, że naprawdę warto było budować na Skale...
Z własnego doświadczenia mogę powiedzieć, że to się sprawdza...pomimo wielu trudności, wielu burz w życiu, czuję, że budowanie życia na Chrystusie popłaca...Nie mówię, że kłopotów nie ma...
Bo są...i jak każdy popadam w dołki, mam chwile słabości, zniechęcenia...
Przez moje życie przewijają się burze, huragany...ale trwam...i "wszystko mogę w Tym, który mnie umacnia"
Widzę też moich znajomych, którzy są trochę dalej od Boga...i takich, którzy są całkiem daleko...
Może w tym momencie wrzucę ich do jednego worka, (za co przepraszam) ale zauważyłem, że zdecydowana większość z nich, to ludzie nie potrafiący znaleźć autentycznej radości życia...
Owszem mają dobrą pracę, życiowych partnerów, fajne mieszkanie, drogie samochody...ale ciągle są jacyś tacy "niespokojni".... A są i tacy wśród nich, którzy nie mają pracy, samochodu, partnera...mają za to totalną depresję z powodu braku wyżej wymienionych...W ogóle wśród sporej części tych ludzi widzę jakieś zniechęcenie życiem...itp...Jednocześnie odrzucają rozwiązanie, jakim jest powierzenie swojego życia Jezusowi...uważają się za "wierzących niepraktykujących"... Kościół dla nich jest tylko instytucją...
A "Boga przecież można znaleźć wszędzie"... Nie chcę tutaj biadolić nad obecną sytuacją...
Wszyscy doskonale widzimy dokąd zmierza świat pozbawiony fundamentu, jakim jest Jezus Chrystus...
Ale jako ludzie wiary nie możemy "smęcić"... nie możemy stać się marudami, które tylko kręcą nosem
i powtarzają...świat jest zepsuty...świat jest bez Boga...wszędzie tylko konsumpcjonizm, seks, ateizm, liberalizm, antyklerykalizm itp...Takie negatywne mówienie donikąd nie prowadzi...
Posłuchajmy Izajasza: W ów dzień śpiewać będą tę pieśń w Ziemi Judzkiej: Miasto mamy potężne; On jako środek ocalenia sprawił mury i przedmurze. Otwórzcie bramy! Niech wejdzie naród sprawiedliwy, dochowujący wierności; Mamy adwent...już za niespełna 20 dni będziemy obchodzić pamiątkę przyjścia na świat naszego Zbawiciela...Ale jako ludzie wiary, oczekujemy także Jego powtórnego przyjścia...Jezus - nasz Fundament - jest potężnym Panem...Na Jego cześć powinniśmy śpiewać...
On poniżył przebywających na szczytach, upokorzył miasto niedostępne, upokorzył je aż do ziemi, sprawił, że w proch runęło: podepcą je nogi, nogi biednych i stopy ubogich. Powinniśmy świadczyć o Jego Chwale...o tym jak zmienia nasze życie...jakie nasze życie jest radosne, kiedy On jest Fundamentem...
Taka postawa na pewno więcej zmieni niż biadolenie jaki świat jest zły...albo karcenie tych, którzy budują życie "na piasku"... i jeszcze jedna myśl... Nasze świadectwo da więcej niż setka wykładów pt. "nawróć się."
Bo...jak powiedział Paweł VI - "Świat potrzebuje świadków, nie nauczycieli..."
Komentarze
Prześlij komentarz