Piątek. Mdr 3,1-9 lub 2 Kor 9,6-10; Ps 112, 1-2.5-9; J 12,24-26

(J 12,24-26)
Zaprawdę, zaprawdę, powiadam wam: Jeżeli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie tylko samo, ale jeżeli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. A kto by chciał Mi służyć, niech idzie na Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec.

Dziś kolejny raz w Ewangelii czytamy o ziarnie...Jezus mówi: ziarno, które nie obumrze zostaje samo...a to, które obumrze przynosi plon...To znaczy, że poświęcenie wszystkiego, co jest dla nas cenne - włącznie z życiem - procentuje na przyszłość. 
Współcześnie - w dobie indywidualizmu, materializmu...zapomina się o tym zaleceniu...
Ludzie kochają swoje życie...chcą je przeżyć w pełni...Zwiedzają świat, bywają na imprezach, kupują drogie samochody i wille z basenem...Ale to wszystko jest chwilowe...
Dobra materialne nie są niczym złym...ale kiedy stawia się je ponad wszystko, zakrywają nam prawdziwy świat...i prawdziwe wartości...
Kto nienawidzi swojego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne...i tu nie chodzi o jakiś masochizm, cierpiętnictwo czy skrajną ascezę...ale o pewne spojrzenie na życie...No to...że w życiu są sprawy ważniejsze niż nawet samo życie...Jeżeli ktoś chce być wiecznie piękny, młody, bogaty i popularny, to zapomina o rodzinie, znajomych, przyjaciołach, ale przede wszystkim o Bogu...a kiedy nagle czar pryska...przychodzi starość, kończą się pieniądze...lub zdarza się wypadek, po którym nigdy już nie będzie się takim sprawnym, wtedy okazuje się, że zostało się samemu...bo wszyscy, którzy byli obok wyłącznie ze względu na popularność czy pieniądze...ulatniają się jak kamfora...
Kiedy jednak postawimy sobie inną hierarchię wartości...stawiając jako top sprawy Królestwa Niebieskiego...wtedy wszystko inne wskoczy w odpowiednią szufladkę...i będziemy świadkami wielkich cudów. 

Chciałbym jeszcze zatrzymać się nad pierwszym czytaniem. Dziś było do wyboru...ale moją uwagę przykuł fragment z Księgi Mądrości:
(Mdr 3,1-9)
A dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka. Zdało się oczom głupich, że pomarli, zejście ich poczytano za nieszczęście i odejście od nas za unicestwienie, a oni trwają w pokoju. Choć nawet w ludzkim rozumieniu doznali kaźni, nadzieja ich pełna jest nieśmiertelności. Po nieznacznym skarceniu dostąpią dóbr wielkich, Bóg ich bowiem doświadczył i znalazł ich godnymi siebie. Doświadczył ich jak złoto w tyglu i przyjął ich jak całopalną ofiarę. W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki. Ci, którzy Mu zaufali, zrozumieją prawdę, wierni w miłości będą przy Nim trwali: łaska bowiem i miłosierdzie dla Jego wybranych.

Jest to obietnica Boga, która w pewien sposób łączy się z przypowieścią z Ewangelii. 
kiedy się wczytamy w te teksty, widzimy, że są kompatybilne. Dusze sprawiedliwych są w ręku Boga i nie dosięgnie ich męka...To dusze wszystkich tych, którzy idą za Chrystusem...którzy znienawidzili swoje życie na tym świecie, by zachować je na życie wieczne...nie dosięgnie ich męka, bo Bóg będzie ich ochraniał na każdym kroku...
A oczom głupich zdało się, że pomarli....zejście ich poczytano za nieszczęście...
odejście od nas za unicestwienie...
Te opisy pokazują to rozdzielenie...życia cielesnego i życia duchowego....
Na ludzki rozum może się wydawać, że ktoś umiera...albo wyrzeka się życia w pełni...
Ale na sposób duchowy...taki człowiek żyje pełnią życia...ziarno, które obumiera - przynosi plon.

Bóg oczywiście doświadcza: jak złoto w tyglu...Doświadczenia i ofiary są nieodłącznym elementem pewnych decyzji życiowych...wyboru życia z Bogiem...To życie w pełni - w ludzkim rozumieniu, jest pozbawione ofiar, wyrzeczeń itp...Bo przecież jeśli kochasz swoje życie, unikasz cierpień, nieszczęść i rozczarowań...wyrzekając się życia - godzisz się z tym, że spotkają cię nieszczęścia i rozczarowania...i chwile słabości...wielkie klęski...i ból...

Ale to wszystko ma sens, bo: W dzień nawiedzenia swego zajaśnieją i rozbiegną się jak iskry po ściernisku. Będą sądzić ludy, zapanują nad narodami, a Pan królować będzie nad nimi na wieki.
To piękna obietnica, dla której warto poświęcić swoje życie...znienawidzić je...dla życia wiecznego.




Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.