Wtorek. Oz 8,4-7.11-13; Ps 115,3-10; Mt 4,23; Mt 9,32-37


(Mt 9,32-37)
Przyprowadzono do Jezusa niemowę opętanego. Po wyrzuceniu złego ducha niemy odzyskał mowę, a tłumy pełne podziwu wołały: Jeszcze się nigdy nic podobnego nie pojawiło w Izraelu! Lecz faryzeusze mówili: Wyrzuca złe duchy mocą ich przywódcy . Tak Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski. Nauczał w tamtejszych synagogach, głosił Ewangelię królestwa i leczył wszystkie choroby i wszystkie słabości. A widząc tłumy ludzi, litował się nad nimi, bo byli znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza. Wtedy rzekł do swych uczniów: żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.


W dzisiejszej Ewangelii, dostajemy fragment o uzdrowieniu opętanego przez ducha niemego. Po wyrzuceniu ducha człowiek ten odzyskuje mowę...A cud Jezusa budzi podziw wśród ludu....
Ale faryzeusze mają swoją teorię...mianowicie: Jezus wyrzuca złe duchy, bo sam jest opętany....
Ten podobny fragment już czytaliśmy, słyszeliśmy...i nawet był na tych łamach przytaczany.
W tamtym fragmencie Jezus odpowiadał: Każde królestwo, które jest wewnętrznie skłócone, nie ostoi się. Jak zatem szatan może wyrzucać szatana...zaprzeczyłby wtedy sam sobie...

Tu - w tym dzisiejszym fragmencie - odpowiedzi Jezusa nie ma...Czytamy, że Jezus obchodził wszystkie miasta i wioski...robił swoje dalej...pomimo gadania, plotek, oczerniania...Po prostu: nauczał w synagogach, głosił Ewangelię, leczył choroby i słabości...wszystkie...

A widząc tłumy litował się...bo tylu ludzi przychodziło...a każdy miał swój problem...i wierzył, że tylko On pomoże go rozwiązać...Ewangelista pisze: byli bowiem znękani i porzuceni, jak owce nie mające pasterza.
Można by się zastanawiać: gdzie byli ich przywódcy religijni? Uczeni w Piśmie, faryzeusze, kapłani? To przecież mieli być ich pasterze....tymczasem oni zajmowali się swoimi sprawami...a zapomnieli, że ich misją jest prowadzenie ludu, opieka nad nim...troska o ich dusze...
Dlatego też Jezus mówi do uczniów: żniwo wielkie - robotników mało. Proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo.

Także i dziś...kiedy patrzymy na świat nękany licznymi problemami: gospodarczymi, ekonomicznymi, społecznymi...mamy kryzys "ciała" - kryzys ekonomiczny i gospodarczy...Wielką biedę w wielu rejonach świata, nawet w cywilizowanej (jakby się zdawało) Europie, bezdomność, bezrobocie, zjawisko underclass, ogólne wykluczenie ekonomiczne....wielu nie starcza do przysłowiowego pierwszego...długo można o tym pisać...znamy przecież te obrazki...

ale mamy i kryzys "ducha"...nasze relacje społeczne kuleją...wielu ludzi popada w depresję, świat lansuje wzorce, w których rodzina uważana jest za zjawisko anachroniczne, promuje się "wolne związki", homoseksualizm uznaje się za "jedną z opcji"... celebrytka głosi w talk show, że dokonała aborcji i jest z tego dumna (bo lepiej "wyskrobać" niż porzucić na śmietniku) to tylko niektóre...najbardziej wyraziste przykłady...

Więc i dziś...wielu ludzi...jest jak owce bez pasterza...brakuje autorytetów moralnych...
albo lansuje się "autorytety w krótkich spodenkach"... naprawdę czujemy się zagubieni, smutni, przygnębieni...I naturalną rzeczą wtedy jest zwrócić się do Jezusa...i spora część z nas tak robi.
Ludzie wstępują do wspólnot, uczestniczą w spotkaniach modlitewnych, chodzą na pielgrzymki, Eucharystie z modlitwą o uzdrowienie, jeżdżą do sanktuariów...desperacko poszukują Boga...i chwała im za to, bo każdy kto szuka Boga...kto z ufnością się do Niego zwraca...i ma wiarę, że tylko On może mu pomóc, dostanie to, o co prosi...
Ale musimy spojrzeć na całą resztę, która w obliczu zagubienia i przygnębienia szuka innych źródeł...
innych opcji...ktoś kiedyś powiedział, że kiedy ludzie porzucili Boga, który swoją Mocą uzdrawia i uwalnia, zapełniły się kozetki psychoterapeutów...ok...psycholog, psychoterapeuta również jest potrzebny i nie neguję tego...chcę pokazać po prostu poszukiwanie przez ludzi alternatyw...
Są tacy, którzy szukają szczęścia u wróżek, znachorów, wschodnich uzdrowicieli...itp...
Tworzy się jakaś neopogańska kultura...i wielu wykształconych i zdawałoby się oczytanych ludzi uprawia tę neopogańską kulturę (a co zabawniejsze jednocześnie mówi, że wiara w Boga jest bajką)
Zresztą - spójrzmy na fragment z Ozeasza....
(Oz 8,4-7.11-13)
To mówi Pan: Synowie Izraela ustanawiali sobie królów, lecz wbrew mojej woli. Książąt mianowali - też bez mojej wiedzy. Czynili posągi ze srebra swego i złota - na własną zagładę. Odrzucam cielca twojego, Samario, gniew mój się przeciw niemu zapala; jak długo jeszcze nie będą mogli być uniewinnieni synowie Izraela? Wykonał go rzemieślnik, lecz nie jest on bogiem; w kawałki się rozleci cielec samaryjski. Oni wiatr sieją, zbierać będą burzę. Zboże bez kłosów nie dostarczy mąki, jeśliby nawet dało, zabierze ją obcy. Wiele ołtarzy Efraim zbudował, ale mu służą jedynie do grzechu. Wypisałem im moje liczne prawa, lecz je przyjęli jako coś obcego. Lubią ofiary krwawe i chętnie je składają, lubią też mięso, które wówczas jedzą, lecz Pan nie ma w tym upodobania. Wspominam wtedy na ich przewinienia i karzę ich za grzechy - niech wrócą znów do Egiptu!


Prorok opisywał inwazję pogaństwa wkradającą się w Naród Wybrany...Dziś mamy podobne zjawiska.
Choć wydawałoby się, że XXI wiek...taki postęp...naukowcy ogłaszają koniec religii, ale ludzie instynktownie poszukują...i lądują w objęciach współczesnych pogańskich kapłanów...
Dlatego też...tak mocno brzmią i dziś słowa Jezusa: Żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało...
To wezwanie także dla każdego z nas...którzy wierzymy...
Bo Chrystus każdego z nas i każdą z nas powołuje do głoszenia...
Zatem: nie wolno nam mówić: później, jutro, to nie dla mnie...niech inni idą...
My też mamy być robotnikami...i pracować dla Jezusa...i w Jego imię...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.