Poniedziałek. 2 Krl 17,5-8.13-15a.18; Ps 60,3-5.12-14; Hbr 4,12; Mt 7,1-5


(Mt 7,1-5)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Nie sądźcie, abyście nie byli sądzeni. Bo takim sądem, jakim sądzicie, i was osądzą; i taką miarą, jaką wy mierzycie, wam odmierzą. Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz? Albo jak możesz mówić swemu bratu: Pozwól, że usunę drzazgę z twego oka, gdy belka tkwi w twoim oku? Obłudniku, wyrzuć najpierw belkę ze swego oka, a wtedy przejrzysz, ażeby usunąć drzazgę z oka twego brata.


Dziś znowu ważny i mocny fragment z nauczania Jezusa. Nie sądźcie - nie będziecie sądzeni.
Taką miarą jaką wy mierzycie - wam odmierzą. A my tak często zapominamy o tym zaleceniu i oceniamy, komentujemy...lubimy widzieć grzechy u wszystkich wokoło a u siebie tak trudno cokolwiek dostrzec.
Tak często poszukujemy winy w Kościele...plotkujemy...mówimy jacy ci księża są niedobrzy, jacy pazerni na kasę...a nie zauważamy swoich mniejszych lub większych grzeszków.
Widzisz drzazgę w oku brata, ale belki we własnym nie widzisz...To prostym językiem wyłożony psychologiczny mechanizm projekcji...Wszystkie nasze problemy,  nasze wady...i wszystko to, co nas denerwuje widzimy wokół siebie, ale nigdy w sobie...
Ile to się człowiek nasłucha...że politycy kradną...że policja zła...że sądy takie...że robotnicy nieuczciwi...
że sąsiedzi plotkują...że jakaś ciotka się niemoralnie prowadzi...że ktoś coś tam...gdzieś tam itd...
Wszyscy wokoło grzeszą...jacy oni są straszni...ale my...nie mamy sobie nic do zarzucenia....
Wszystkich i wszystko chcemy mierzyć swoją miarą...wzorcem z Sevres doskonałości...
Problem w tym, żeby oceniać innych, sami musimy być doskonali...
A nie czarujmy się...nigdy nie będziemy...choćbyśmy się mocno starali...Zawsze będziemy grzesznikami.
Każdy z nas...a jeżeli ktoś powie: ja nie jestem grzesznikiem....już nie...osiągnąłem najwyższy stopień oczyszczenia z grzechów...to znaczy, że jest obłudnikiem...kłamcą...

Jaka jest na to rada? Najpierw wyjmij belkę ze swojego oka...zacznij walczyć ze swoimi słabościami...
Owszem....zawsze trzeba napominać braci, kiedy grzeszą, ale nie można ich oceniać...Nie wolno mówić, że ktoś jest zły...bo tak naprawdę żaden człowiek sam w sobie nie jest zły...jego zachowanie może być złe, ale nie wolno nam z tego powodu spisywać go na straty i absolutnie potępiać. I to niech będzie zadanie na najbliższy czas...a może już na zawsze...
Powstrzymać się od osądzania, wskazywania palcami, oceniania, stygmatyzowania ludzi, którzy nas otaczają. Bo nikt z nas nie chciałby by wobec niego padł jakiś osąd ze strony otoczenia...
Złota zasada postępowania powinna być dewizą naszego życia: jak chcemy by wobec nas postępowano, tak i my postępujmy wobec ludzi...Zatem: Nie sądźmy - a nie będziemy sądzeni.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.