Co chcecie mi dać, a ja wam Go wydam...

08 KWIETNIA 2020
Środa
Wielka Środa
Czytania: (Iz 50,4-9a); (Ps 69,8-10.21-22.31.33-34); Aklamacja; (Mt 26,14-25);



Dziś w Ewangelii wsłuchujemy się w scenę zdrady Judasza. Przychodzi on do arcykapłanów i pyta wprost: Co chcecie mi dać w zamian... a ja wam Go wydam. Arcykapłani proponują mu trzydzieści srebrników, czyli zapłatę za martwego niewolnika. Właśnie taka była cena za Syna Bożego.
Judasz przystał na tę cenę... nie chciał ani więcej ani mniej pieniędzy. Być może tak naprawdę wcale nie zależało mu na pieniądzach. Dlaczego, więc zdradził?

Spotkałem się z taką interpretacją, że zdrada Judasza spowodowana była rozczarowaniem. On czekał na innego Mesjasza. On chciał, by jego Chrystus walczył zbrojnie z Rzymianami. By przywrócił porządek w Izraelu. Jego zdrada miała być tylko takim motorem do działania. Postawieniem Jezusa w takiej sytuacji, że jedynym rozwiązaniem było konkretne działanie. Pan Jezus uświadamia jednak Judaszowi, że zna jego zamiary. Wydawałoby się, że Judasz powinien w tym momencie się zawstydzić i zaniechać zamiaru już ujawnionego. I albo wyznać swój podły plan, albo ze wstydu uciec. On jednak dalej działał zgodnie z podjętym zamysłem.

Kiedy przychodzi moment wieczerzy Jezus wyznaje: Jeden z was mnie zdradzi... Uczniowie pytają, a Jezus w konkretny sposób wskazuje na Judasza. Nie miało to na celu zdekonspirowanie go, ale była to próba odwiedzenia go od tego czynu. Oczywiście Judasz miał swoje miejsce w historii zbawienia i jego zdrada była wpisana w Boży Plan, ale Jezus chciał walczyć o jego duszę do końca. Nie chciał by Judasz całkowicie zatracił się w złu. Jezus przywołuje nawet bardzo mocny obraz: Wprawdzie Syn Człowieczy odchodzi, jak o Nim jest napisane, lecz biada temu człowiekowi, przez którego Syn Człowieczy będzie wydany. Byłoby lepiej dla tego człowieka, gdyby się nie narodził. Widzimy zatem, że jest to pewna forma przestrogi. Jezus przestrzegł Judasza, próbując go przekonać, jak straszną rzeczą jest zdrada, którą planował. Mimo to Judasz nie zrezygnował. Widocznie nie wierzył Jezusowi i uważał, że "wie co robi", że jego postępowanie jest słuszne.

A jak to wygląda u nas? My również miewamy podobne doświadczenia. Jesteśmy przestrzegani przez Jezusa. A mimo to zdarza nam się brnąć w jakieś grzechy... bo chcemy zrobić po swojemu.
Później - tak jak u Judasza - pojawia się rozpacz... wyrzuty sumienia... kiedy już jest po fakcie.
Kiedy już popełniamy zło... i pewnych spraw nie można cofnąć.
Warto zatem ufać Jezusowi... słuchać Jego napomnień... i jak najszybciej zbaczać z drogi grzechu.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.