Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan.

19 GRUDNIA 2017
Wtorek
Dzień powszedni
Dzisiejsze czytania: Sdz 13,2-7.24-25a; Ps 71,3-6.16-17; Łk 1,5-25

(Łk 1,5-25) - kliknij aby przeczytać.

Dziś w Ewangelii słyszymy zapowiedź narodzenia Jana Chrzciciela. Ten tekst świetnie dopełnia czytanie z Księgi Sędziów, w której opisana jest zapowiedź narodzenia Samsona. Te dwa czytania korespondują z sobą i w takim kluczu będzie mój komentarz.

W Księdze Sędziów anioł ukazuje się żonie Manoacha i zapowiada narodziny syna: Oto poczniesz i porodzisz syna, a brzytwa nie dotknie jego głowy, gdyż chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia. On to zacznie wybawiać Izraela z rąk filistyńskich. W Ewangelii na dziś anioł przychodzi do kapłana imieniem Zachariasz i zwiastuje mu, że jego żona urodzi syna: Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu z jego narodzenia cieszyć się będzie. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony będzie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, Boga ich; on sam pójdzie przed Nim w duchu i mocy Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych - do usposobienia sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały.

Punkty wspólne...Anioł przychodzi do osób, które z punktu widzenia czysto ludzkiego, nie mogą mieć dzieci i zwiastuje im, że będą mieć dziecko...W obu przypadkach będzie to syn...i w obu przypadkach, będzie kimś bardzo ważnym...Pojawia się też zapowiedź iż "wina i sycery pić nie będzie". Zatem zarówno Samson jak i Jan Chrzciciel jest "nazirejczykiem" - czyli całkowicie poświęconym Bogu. Nazireat był to rodzaj ślubu składanego Bogu...Jednym z elementów tego ślubu była właśnie wspomniana wyżej wstrzemięźliwość od alkoholu...inne to niestrzyżenie włosów i brody...oraz niezbliżanie się do zwłok. Tyle jeśli chodzi o podobieństwa...

Spójrzmy dalej: Poszła więc kobieta do swego męża i tak rzekła do niego: Przyszedł do mnie mąż Boży, którego oblicze było jakby obliczem Anioła Bożego - pełne dostojeństwa. Rzekł do mnie: Oto poczniesz i porodzisz syna, lecz odtąd nie pij wina ani sycery, ani nie jedz nic nieczystego, bo chłopiec ten będzie Bożym nazirejczykiem od chwili urodzenia aż do swojej śmierci. Porodziła więc owa kobieta syna i nazwała go imieniem Samson. Chłopiec rósł, a Pan mu błogosławił. Duch Pana zaś począł na niego oddziaływać. Kobieta, której objawił się anioł, idzie do męża i opowiada mu, co widziała...Chce się z nim podzielić radosną nowiną...Ale równie dobrze może chce by mąż ocenił tę sytuację z innego punktu widzenia...By spojrzał męskim okiem na sprawy, których ona nie rozumie...To ważna lekcja dla ludzi, którzy już są w małżeństwach i dla tych, którzy myślą o małżeństwie w przyszłości... W związku nie powinno być tajemnic...trzeba się dzielić wszystkimi radościami i smutkami... Nawet jeżeli wydaje Ci się, że druga osoba tego nie zrozumie...Postaw wszystko na jedną kartę... Kobieta z tej biblijnej historii poszła do męża i podzieliła się radosnym przesłaniem... Może w głębi serca zastanawiała się co powie...jak zareaguje...czy weźmie na poważne jej opowieść... A czy my dzielimy się z bliskimi także sprawami związanymi z naszą wiarą? Czy rozmawiamy o tym, co nas zainspirowało w Biblii? Co Bóg do nas powiedział w Swoim Słowie? Czy może boimy się, że najbliżsi nas wyśmieją? Uznają, że to nieodpowiedni temat do rozmowy? Starajmy się pielęgnować odwagę do dzielenia się wiarą w rodzinie...

 Zupełnie inaczej wygląda historia Zachariasza... Kiedy w wyznaczonej dla swego oddziału kolei pełnił służbę kapłańską przed Bogiem, jemu zgodnie ze zwyczajem kapłańskim przypadł los, żeby wejść do przybytku Pańskiego i złożyć ofiarę kadzenia. A cały lud modlił się na zewnątrz w czasie kadzenia. Naraz ukazał mu się anioł Pański, stojący po prawej stronie ołtarza kadzenia. Przeraził się na ten widok Zachariasz i strach padł na niego. Zachariasz jest kapłanem...i Anioł odwiedza go w czasie wykonywania posług kapłańskich...Zachariasz wystraszył się Anioła..To dla mnie pierwsze zaskoczenie. Mogłoby się wydawać, że kapłan jest blisko Boga...i raczej nie powinien się lękać Posłańców z Nieba...Ale on się boi...Nie bój się Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja Elżbieta urodzi ci syna, któremu nadasz imię Jan.Anioł zwiastuje mu dobrą nowinę...Twoje modlitwy zostały wysłuchane...Wiemy więc, że Zachariasz modlił się o dziecko...Bóg wysłuchuje jego prośby...ale... rzekł Zachariasz do anioła: Po czym to poznam? Bo ja jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku. Kolejne zaskoczenie...kapłan...człowiek, który zna Pisma...więc powinien na ich podstawie wierzyć, że Bóg jest Bogiem rzeczy niemożliwych... Skoro Anioł mówi: Bóg wysłuchał twojej prośby...to znaczy Wysłuchał i koniec...bez żadnego "ale"... bez żadnych "gwiazdek"...i dopisków drobnym druczkiem... Zachariasz zaczął racjonalizować...dopytywać...jak to się stanie...przecież jestem stary...to niemożliwe...A może jakiś znak mi daj, to uwierzę... Znamy taką postawę? Jesteś człowiekiem wierzącym...za takiego się uważasz... Doświadczyłeś Bożej Miłości... Codziennie widzisz cuda, jakich dokonuje Nasz Pan... Ale jednocześnie ciągle masz jakieś "ale"..."No nie Panie Boże...ja wprawdzie wiem, że Ty możesz wszystko...no ale przecież nie zrobisz tego dla mnie...bo przecież masz ważniejsze sprawy na głowie, niż zajmować się moimi błahostkami..." Powtórzę...Bóg jest Bogiem Cudów...Bogiem Niemożliwego... Może dokonać najbardziej niesamowitych rzeczy w Twoim życiu... Tylko musisz wierzyć, że On to może zrobić... Wyłącz racjonalizm...włącz wiarę...i podkręć ją na maxa :) Odpowiedział mu anioł: Ja jestem Gabriel, który stoję przed Bogiem. A zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę wieść radosną. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie. Zachariasz traci głos...staje się niemy...Chciał znaku...brakowało mu wiary...więc dostał to, czego chciał...Czasem i w naszym życiu jakaś tragedia jest znakiem...znakiem dla wzmocnienia naszej wiary... Wiary w moc Bożych Obietnic...które są niezawodne...zawsze są spełnione... Tylko czasem w zupełnie inny sposób, niż byśmy sobie tego życzyli... Ale zawsze na naszą korzyść :)

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.