Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.

Czwartek

 Dzisiejsze czytania: Ml 3,13-20a; Ps 1,1-4.6; Dz 16,14b; Łk 11,5-13

(Łk 11,5-13)
Jezus powiedział do swoich uczniów: Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać. Lecz tamten odpowie z wewnątrz: Nie naprzykrzaj mi się! Drzwi są już zamknięte i moje dzieci leżą ze mną w łóżku. Nie mogę wstać i dać tobie. Mówię wam: Chociażby nie wstał i nie dał z tego powodu, że jest jego przyjacielem, to z powodu natręctwa wstanie i da mu, ile potrzebuje. Ja wam powiadam: Proście, a będzie wam dane; szukajcie, a znajdziecie; kołaczcie, a otworzą wam. Każdy bowiem, kto prosi, otrzymuje; kto szuka, znajduje; a kołaczącemu otworzą. Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą.


Jezus opowiadając przypowieść daje nam wskazania co do modlitwy...
Ktoś z was, mając przyjaciela, pójdzie do niego o północy i powie mu: Przyjacielu, użycz mi trzy chleby, bo mój przyjaciel przyszedł do mnie z drogi, a nie mam, co mu podać.
Komentując to porównanie Jezus mówi...każdy z nas spełniłby prośbę przyjaciela nie dlatego, że jest przyjacielem, ale dlatego, że przychodzi do północy i jest natrętny :)

I taka ma być nasz modlitwa...nieustanna...troszkę nawet natrętna...
choć Bóg patrzy innymi kategoriami niż my...i nie męczą Go nasze prośby...
Chodzi o to by się nie zniechęcać...
Kiedy od razu nie widzimy rezultatów...

Bo przecież każdy z nas chciałby widzieć rezultaty od razu...
A Bóg to nie jest "Wróżka Zębuszka" :) On nie ma czarodziejskiej różdżki...
Ale pragnie spełniać każdą naszą prośbę...bo jest Bogiem Dobrym...i Miłosiernym...

Pokazuje to druga przypowieść.
Jeżeli którego z was, ojców, syn poprosi o chleb, czy poda mu kamień? Albo o rybę, czy zamiast ryby poda mu węża? Lub też gdy prosi o jajko, czy poda mu skorpiona? Jeśli więc wy, choć źli jesteście, umiecie dawać dobre dary swoim dzieciom, o ileż bardziej Ojciec z nieba da Ducha Świętego tym, którzy Go proszą. My jesteśmy grzesznikami...i myślę, że każdy z nas ma świadomość tej podstawowej prawdy..."Jestem grzesznikiem i potrzebuję zbawienia"...ale pomimo tego...zdecydowana większość z nas byłaby dobra dla swoich dzieci...i nikt (poza skrajnymi przypadkami...patologiami) nie podawałby swojemu dziecku kamienia, skorpiona czy węża...Zatem...Bóg, który jest Dobry i Miłosierny, pragnie dawać nam dobre rzeczy, o które Go prosimy...pragnie posyłać nam najpiękniejszy ze Swoich Darów...Ducha Świętego...

Ale...w tej przypowieści jest też odpowiedź na pytanie...dlaczego nasze modlitwy nie zawsze zostają spełnione (bo co do wysłuchania możemy być tego pewni) Odwróćmy zatem drugą przypowieść...

Gdy Twoje dziecko prosi Cię o naładowaną broń...czy dasz mu ją?
Albo - parafrazując przypowieść - gdy prosi Cię o węża lub skorpiona...
czy dasz mu go? Myślę, że nie...zatem i Bóg...kiedy wie, że obdarzenie nas jakimś darem
jest niewłaściwe lub niebezpieczne...nie spełnia naszej modlitwy...On chce dla nas dobra...
Chce nam dać to, co dla nas najlepsze...
I nawet kiedy dziś pewne rzeczy wydają się dla nas niewłaściwe, niesprawiedliwe...
zawsze potem wychodzi z tego wielkie dobro.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.